właśnie nie był sam. Ja pytałam tamtych kolesi co szli przed nim (mijając ich), czy on jest z nimi, powiedzieli że TAK. Znali go. Razem wyszli. Więc myślalam że się nim "opiekują", czy tam mają go na oku.
heLLios Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> problem w tym, ze on byl sam (sam w murowancu, sam
> w swoim wyjsciu w gory).
>
> szedl na zawrat, za grupka osob, pod zmarzlym
> zawrocil. daleko nie zaszedl, polozyl sie nad
> czarnym stawem i juz nie mial sily wstac. reszta
> pewnie go nie znala, nic o nim nie wiedziala i
> uwazam, ze nie powinni ponosic zadnej
> odpowiedzialnosci za jego czyny.
>
> to byla osoba niedoswiadczona, prawdopodobnie
> pierwszy raz zima w tatrach. sprzet mial nowy i
> stanowczo za duzy/ciezki i niepotrzebny jak na to
> wyjscie (np. niosl butelke zimnej wody
> przytroczona do plecaka, lezal na sniegu zamiast
> siedziec na plecaku, byl caly mokry - pewnie ubral
> sie nieodpowiednio na podejscie, itp.)
>
> mnie najbardziej uderzylo to, ze nie mial juz w
> sobie zadnej woli walki - byl calkiem zrezygnowany
> i apatyczny, w beznadziejnym stanie. a jak mi
> pozniej powiedzial, jest ojcem dwojki dzieci...
Zmieniany 3 raz(y). Ostatnia zmiana 2007-11-14 11:53 przez laura palmer.