Pamiętam, jak na zimowym nijak nie mogłem zapakować kasku do wora, który zresztą miał na górnej klapie specjalne ustrojstwo do zamocowania kasku. Wręcz kask był na nim narysowany, wiec zapakowałem tam kask i - pomny nauk o etyce itp - rozłożyłem ręce przed instruktoirem - "nie ma miejscja w środku". On na to - tak jak wiekszość z Was- "nie przesadzaj, zostaw jak jest". W sumie i bez tego bym ten kask tam zostawił, bo niewiele go było nawet widać, a miejsca w worze nie przybyło.
Za to w Szamoniowie, co drugi ma kask na wierzchu, co czwarty pobrzękuje rakami, a każdy ma kijki trekingowe i nikogo to nie denerwuje. Ale to może nie byli alpiniści, tylko turyści... nie wiem, nie znam się, bo ja jestem prosty chłopak z prowincji.
z taternickim!
D.