a ja uwazam ze z ta regula/tradycja chowania wszystkiego do plecaka to strzelilo sobie taternictwo polskie niezlego samoboja. (znam austriackie, niemieckie i wloskie i tam tego przepisu ni ma). no bo buraki i tak beda nosic na wierzchu i kosic panienki w murowancu ktore sie przeciez NAM naleza!! A nas szlag trafia bo caly sprzet w plecaku, nowiutki polar rakami popruty i nikt o tym nie wie! jedynym wyjsciem to dosrac komus na forum ze burak bo nosi kask i line pod klapa (tym samym udowadniamy ze a) my jestesmy prawdziwymi taternikami i b) nie nosimy sprzetu na wierzchu) albo... jest jeszcze pare innych sposobow. za moich czasow nosilo sie bransoletke z repika. albo chodzilo po miescie w adidasach podklejonych mikroguma. albo chustke lojantke na szyi. Wedlug zasady ze zeby zdobyc kobiete nalezy ja zaintrygowac i doprowadzic do smiechu. Np: o jaka ladna bransoletka, jestes zeglarzem? a potem patrzec jak peka ze smiechu jak ubieramy czerwone rajtuzki siostry z obcietymi stopami przed wejsciem w Sadystowke. W schronisku mozna bylo placac za bigos tak dlugo grzebac w plecaku az niechcacy ups.. czekan wylecial. Wtedy to byla podwojna slawa bo: okazywalo sie naraz ze jestesmy taternikami oraz chowamy sprzet do plecaka.
pozdrawiam