ok wrocilem z alaski, gdzie praktycznie nic nie udalo mi sie zrobic z powodu pogody.
odpowiem na to co napisalem krotko, widze, teraz z perspektywy czasu, ze troche zle sformulowalem moja wypowiedz. moja mysla bylo to, ze poprostu jest wiele stylow czy filozofii we wspinaniu. dla jednego bedzie to podejscie, ze trzeba zrobic droge niezaleznie od warnkow i stylu. dla drugiego przejscie klasyczne bedzie mialo wage najwieksza, czyli aspekt "gimnastyczny" przewaza nad aspektem "psychicznym". w mojej wypowiedzi chodzilo o to, ze zarowno jeden czy inny styl maja takie samo prawo bycia. a podzialy na zasadzie tu jest moje boisko a tam twoje nie maja sensu, bo zaczyna sie niepotrzebna napierdalanka.
Paszczu zdaje sobie sprawe, ze wlozyles duzo wysilku do rozwoju zimowej klasyki, ale czesto Twoje argunenty sa bardzo "tyraniczne".
piszac te slowa wiem, ze jest to juz sprawa przeszlosci, bo do spotkania doszlo, wiec pewniego rodzaju decyzje zapadly lub maja zapasc.
"Cough cough, excuse me while I wipe the spray off my face" Will Gadd