1. Jak najbardziej tego rodzaju iniwersalność się liczy. Napisałem w ostateczności w nieco innym znaczeniu. Zawsze wpierw szukam dogodnego miejsca dla zastosowania cama mimośrodowo, a dopiero jeśli się nie da, czyli w ostateczności własnie, osadzam go pasywnie. Szczerze zdarzyło mi się takie zastosowanie dosłownie kilka razy.
2. To już jest kwestia konstrukcji psychicznej. Dla mnie nie tyle liczy się trudność techniczna co trudność asekuracyjna. Zdarzało mi się atakować tradowo drogi sporo poza moim zasięgiem, ale wyłącznie wówczas, gdy oceniałem, że asekuracja jest pancerna. Oczywiście w skałach jest to stosunkowo łatwe, w górach cyferka ma znaczenie zasadnicze:).
Nie zmienia to jednak podstawowej kwestii, wspinanie na własnej po drogach ospitowanych to nie ta sama dyscyplina co wspinanie na własnej bez spitów.