> To tu chyba nie zrozumiales tego co napisal Sprocket i ja. Nie
> chodzi o zjazd z pierwszego nita po jego wpieciu, ale o
> zejscie. Bez obciazenia liny. Toz to samo co wpiecie sie do
> n-tego nita i cofniecie o jeden ruch w dol. Chyba sie nie
> rozni.
>
tak, masz racje rzeczywiscie troche sie nie zrozumielismy. zejscie po drodze to rzeczywiscie inna sprawa. Ale wciaz pozostaje male ale... Jest jednak roznica pomiedzy zejsciem z n tego nita do n-1 pierwszego i wyrestowaniu w miejscu do tego sie nadajacym, od zejscia na ziemie i wyrestowania. Zejscie na ziemie to tak jakby zejscie z drogi i ponowne zastrtowanie, a to juz 2 proba. Sprowadzajac rzecz do absurdu - czy np zrobie 2 pierwsze wpinki zejde na ziemie odwiaze sie pojade do domu (zostawiajac line asekuranta i ekspresy ;)) i wroce za powiedzmy a 3dni ponownie sie w ta linie zawiaze i pojde w gore to jest to caly czas te poprzednie przejscie (poprzednia proba) ? No chyba nie, a wiec gdzie jest ta granica? Dlatego dla mnie restowanie na ziemi jest juz pewnym naduzyciem, ale mozliwe ze sie po prostu czepiam ;)
pozdrawiam
Darnok