Slawku
Odejde teraz od Betlejem i ostatniego lipnego konkursu, ktory osmieszyl Zarzad.
Istnieja znacznie gorsze konflikty, systemowe. Tak w wielkiej polityce jak i u nas w domku czyli PZA.
W naszym mamy glownie dwa. Jeden to jaskiniowcy, glosujacy zawsze blokiem, odbywajacy tajne narady przed waznymi zebraniami, tworzacy prawie mafijny zwiazek.
Na dodatek czuja sie zle, uwazaja, ze sa przesladowani w PZA i koniecznie chca wystapic z PZA. To oczywiscie glosza tylko po cichu, we wlasnym gronie. O wystapieniu jedynie gadaja i nic nie robia by tego dokonac.
Drugi konflikt, ktory rozsadza PZA to fakt ogromnej nadreprezentacji instruktorow w Zarzadzie.
Mamy ogromna rzesze osob wydajacych pieniadze na wspinanie i garstke traktujaca wspinanie jako glowne zrodlo dochodow. Ta garstka opanowala wiekszosc Zarzadu.
Podzial na milosnikow wspinania i pracownikow nie ma nic wspolnego z poziomem sportowym. Wsrod obu grup mamy znakomitych i bardzo slabych.
Szkodzi to i tysiacom zwyklych wspinaczy i innym instruktorom. Przynajmniej tym dobrym instruktorom, ale nie bedacym w ukladzie.
I instruktorzy i jaskiniowcy powinni miec wlasne organizacje. W PZA tu gdzie spotykamy sie razem, nie moze byc takich wielkich dysproporcji w reprezentacji. Inaczej skrajne konflikty pozostana.
W Zarzadzie PZA jest miejsce i dla narciarzy i grotolazow i zawodowych instruktorow, ale we wlasciwych proporcjach.
Widze tu koniecznosc zmian statutowych. Szczegolnie gdy Prezes jest tak beznadziejnie slaby i niezainteresowany.