Re: trener alpinistycznej kadry narodowej

21 lut 2006 - 13:12:55
czesc Behemot,
jak ci sie chce to poczytaj. znalazlem to tez na stronie "prawica". i tak jak oni nie skomentuje. no moze tylko tyle ze usmiechalem sie na pare faktow ktore nie znalem a w ktore wierze bo pasuja do Jaworskiego jak cala reszta.
(to nie jest tekst prawicy, przedrukowali z wybiorczej.)
Andrzej Sawicki
Tue, 15 May 2001 06:17:34 -0700


> Gazeta Wyborcza, 8 maja 2001
>
> Wtyczka
>
>
> 30 marca 2000 roku, po jednej z rozpraw w procesie zomowc˘w oskarzonych o
> pacyfikacje kopalni Wujek i Manifest Lipcowy, w katowickim sadzie zjawil sie
> mezczyzna i zlozyl dwa dokumenty podpisane Jacek Jaworski. Nazwal je
> "Raportem" i "Oswiadczeniem". Wynikalo z nich, ze mial kontakt z czlonkami
> plutonu, kt˘ry strzelal w Wujku i ma duzo informacji o tym, co sie dzialo
> podczas pacyfikacji kopalni. Reportaz Tomasza Toszy
>
> Mezczyzna twierdzil, ze w czasie stanu wojennego, jako porucznik krakowskiej
> milicji, organizowal dla zomowc˘w z Katowic szkolenia sprawnosciowe w
> Tatrach. W zajeciach pomagali mu dwaj inni taternicy. Ich celem bylo
> wydobycie informacji na temat rzeczywistego przebiegu wydarzen w
> pacyfikowanych kopalniach.
>
> Mieli oni ustalic m.in., ze rozkaz otwarcia ognia do g˘rnik˘w - wbrew
> poleceniom przelozonych - dal jeden z oskarzonych zomowc˘w, Romuald C.
>
> Ustalili tez, kt˘rzy z milicjant˘w strzelali oraz kt˘rzy na Wujku byli.
>
> Taternicy mieli zlozyc trzy raporty, kt˘re zaginely w stanie wojennym. Teraz
> sa gotowi zeznawac.
>
> Sad sprawdzil w dokumentach plutonu, ze w roku 1982 rzeczywiscie odbylo sie
> wysokog˘rskie szkolenie zomowc˘w, i powolal Jacka Jaworskiego na swiadka.
>
> Jaworski jest pierwszym nowym swiadkiem w drugim procesie.
>
>
> Wtajemniczeni byli lekarze:
>
> Wieslaw Furmaga, toksykolog z New Jersey, kt˘ry zima 1982 roku byl studentem
> czwartego roku w krakowskiej Akademii Medycznej, i Zdzislaw Trela, w˘wczas
> anestezjolog w zakopianskim szpitalu, dzisiaj lekarz tamtejszego pogotowia
> ratunkowego. Witold Szczepan, wtedy student medycyny, dzis jest ortopeda w
> Szpitalu Wojew˘dzkim w Kielcach.
>
> W przygotowaniach bral udzial r˘wniez Witold Chrusciel, kt˘ry prowadzi
> praktyke lekarska gdzies w Ameryce (do niego nie udalo mi sie dotrzec).
>
> Wypadek porucznika Jacka Jaworskiego z krakowskiego plutonu specjalnego
> pulku manewrowego Milicji Obywatelskiej przygotowywali dwa miesiace.
> Porucznik mial doznac trwalego uszkodzenia osrodkowego ukladu nerwowego:
> ciezki obrzek m˘zgu, padaczka pourazowa, amnezja wsteczna oraz obrazenia
> zewnetrzne.
>
> - Z podrecznika neurochirurgii nauczyl sie odruchu Babinskiego - opowiada
> doktor Furmaga. Gdy drazni sie sk˘re podeszwy u malych dzieci, duzy paluch
> odgina sie do g˘ry, a reszta palc˘w zgina sie w d˘l. U doroslych swiadczy to
> o uszkodzeniu osrodkowego ukladu nerwowego. Zdrowym paluch zgina sie w d˘l.
>
> - Opanowal tez odruch brzuszny, nier˘wnomierne podciaganie jader podczas
> draznienia podbrzusza - m˘wi Wieslaw Furmaga. W przypadku utraty
> przytomnosci sprawdza sie tak, czy nie jest uszkodzony m˘zg. Jesli jedno
> jadro wedruje do g˘ry, a drugie pozostaje w miejscu - to zle rokuje.
>
> - Zdobylismy r˘wniez atropine, by rozszerzyc mu zrenice w jednym oku -
> dodaje Witold Szczepan. Dla neurologa jest to objaw uszkodzenia jednej z
> p˘lkul m˘zgowych.
>
> Wymiociny przygotowal Witold Szczepan. Caly sloik. Jaworski przezuwal bigos,
> zagryzal chlebem i wszystko wypluwal do sloika. - Zalalem to kwasem maslowym
> i zostawilem na noc - opowiada doktor Szczepan.
>
> Miejsce wypadku - zakret i drzewo na nartostradzie spod schroniska w Kotle
> Gasienicowym do Kuznic - upatrzone bylo juz od dawna. Wypadek przeprowadzili
> 29 grudnia 1982 roku. O godzinie 17.
>
> Dzien wczesniej w zakopianskim mieszkaniu Mieczyslawa Kolodziejczyka
> (taternika, dzialacza podziemia) porucznik Jaworski spotkal sie z Bogdanem
> Zalega, ps. "Bobas", z komisji interwencji mazowieckiej "Solidarnosci".
> Przekazal mu raport z wydarzen w kopalni Wujek.
>
>
> Folguj, bo chca ciac czaszke
>
> Po koniec grudnia o godzinie 17 jest juz prawie ciemno. Na dole, w szpitalu
> w Zakopanem, czekal Trela. Chrusciel i Szczepan zabezpieczali nartostrade,
> zeby nikt nie zauwazyl przygotowan do wypadku. Potem mieli zawiadomic o nim
> ratownik˘w.
>
> Z Jaworskim byl Furmaga i Janusz Witek, ps. "Kr˘lik", taternik i dzudoka z
> Rzeszowa, uczen Jaworskiego. Dzis ma w Rzeszowie firme sprzedajaca pokrycia
> dachowe.
>
> Jaworski zerwal galaz, podrapal nia twarz. Gleboko.
>
> - Pobralem z zyly Jacka pelna strzykawke krwi - m˘wi Furmaga. -
> Wstrzyknelismy ja do nosa, splynela po szyi.
>
> Zakropili oko atropina.
>
> - Bil Wiesiek Furmaga - opowiada Witek. - Ja nie potrafilem uderzyc.
>
> - Walnalem raz. Kazal poprawic - m˘wi Furmaga. - Potem wylalismy mu na
> ubranie wymiociny, Jacek zsikal sie do spodni i polozyl w sniegu.
> Przytomnosc odzyskal kilkadziesiat godzin p˘zniej.
>
> Przez tydzien nie przyjmowal zadnych pokarm˘w. P˘lprzytomny byl dwa
> tygodnie.
>
> Ratownicy GOPR zwiezli Jacka Jaworskiego w ciezkim stanie do Zakopanego.
>
> - Byl niesamowity. Zajmowal sie kiedys joga, panowal nad cialem i potrafil
> obnizyc tetno tak, ze lekarze byli przekonani, ze go nie utrzymaja przy
> zyciu - opowiada Janusz Witek.
>
> - Szepnalem mu: "Jacek folguj, bo chca ci rozcinac czaszke" - m˘wi doktor
> Trela. - Mistyfikacja udala sie, bo w tamtych czasach nie bylo tomograf˘w.
>
> Karetka przewieziono Jaworskiego do kliniki krakowskiej Akademii Medycznej.
> A kilka dni p˘zniej do polikliniki MSW.
>
> - Dlaczego? - pytam Furmage.
>
> - Zbyt dobrze symulowal padaczke pourazowa. Jakis stary profesor neurolog
> stal sie podejrzliwy - zaczal wypytywac, czy przed wypadkiem nie zdarzaly mu
> sie ataki. A kiedy pacjenta przenosza do szpitala, to idzie za nim tylko
> dokumentacja. Papier. Lekarze nie rozmawiaja ze soba o pacjentach i swoich
> watpliwosciach.
>
> Wypadek sie udal. Rok p˘zniej, odchodzac na rente i emeryture, Jacek
> Jaworski za dobra sluzbe dostal awans na kapitana i zegarek.
>
> - W jego krakowskim mieszkaniu mielismy wtedy magazyn bibuly - opowiada
> Zbigniew Kubiak, przed stanem wojennym szef nauczycielskiej "Solidarnosci" w
> Nowej Hucie. Po stanie wojennym - az do wyjazdu z kraju - dzialacz
> podziemia. Dzis mieszka we Francji.
>
> Krawat w pantery
>
> Pierwszy proces milicjant˘w oskarzonych o pacyfikacje kopalni Wujek i
> Manifest Lipcowy w grudniu 1981 roku skonczyl sie porazka prokuratury. Nie
> udalo sie ustalic tego co najwazniejsze: kto wydal rozkaz otwarcia ognia,
> kto zabil dziewieciu g˘rnik˘w, ranil 21.
>
> Pierwszy proces byl tez porazka sadu. Mial trwac trzy miesiace, trwal cztery
> i p˘l roku.
>
> Uniewinniono 11 oskarzonych. Pozostalym 11 sad zmienil kwalifikacje czynu na
> "narazenie innych os˘b na niebezpieczenstwo utraty zycia i zdrowia", co
> uleglo przedawnieniu dwa lata przed wyrokiem.
>
> Oskarzyciele zlozyli apelacje. Sad Najwyzszy wytknal katowickiemu sadowi
> bledy w procedurze i we wrzesniu 1998 roku polecil przeprowadzic proces od
> nowa.
>
> Katowice, 13 marca 2001 roku. Sad Okregowy. Nowy proces trwa juz od p˘ltora
> roku.
>
> Sad: - Wzywam na swiadka Jacka Jaworskiego.
>
> Szczuply.
>
> Twarz: poorana zmarszczkami. Oczy male, ruchliwe. Marynarka zle skrojona,
> krawat w pantery. Buty: sportowe. Uzebienie: pelne.
>
> M˘wi szybko. Czasem niewyraznie.
>
> - Ile lat ma swiadek? - pyta sad. - Jaki jest zaw˘d swiadka?
>
> - Mam 59 lat. Jestem trenerem sportowym.
>
> - Czy oskarzeni sa obcy dla swiadka?
>
> - Znam ich, ale zaden z nich nie jest moim krewnym.
>
> - Czy swiadek byl karany za skladanie falszywych zeznan?
>
> - Nie byl.
>
> - Co swiadkowi wiadomo w sprawie?
>
> Zna japonski, nie je miesa.
>
> Jaworski ma szczescie, ze lekarze opowiedzieli mi historie jego wypadku.
> Inaczej nie zajalbym sie ta historia. Szkoda byloby czasu.
>
> Opowiesc o taternikach, kt˘rzy rozpracowywali zomowc˘w z Wujka podczas
> oboz˘w wspinaczkowych, brzmi nieprawdopodobnie.
>
> Motywy sa trudne do zrozumienia, wydarzenia zagmatwane jak wenezuelska
> telenowela. Kilku waznych bohater˘w juz nie zyje. Kilku innych swiadk˘w nie
> pamieta szczeg˘l˘w wydarzen sprzed 20 lat. Czesc uczestnik˘w tej akcji nie
> zdawala sobie sprawy ze swojej roli. Wielu innych, chociaz zna fragmenty
> opowiesci, nie potrafi ogarnac i zrozumiec calosci. Wiekszosc nie wierzy w
> nia do dzis.
>
> Gl˘wny bohater jest dziwny: zna japonski w mowie i pismie, nie je miesa, nie
> pali, nie pije alkoholu. A jego wypadek narciarski to historia zywcem wyjeta
> ze szpiegowskiej powiesci.
>
> Przez miesiac szukalem dziur i niescislosci w tej historii. Kiedy jakis
> swiadek potwierdzal opowiesc taternik˘w, natychmiast szukalem kogos, kto
> m˘glby mi potwierdzic wiarygodnosc swiadka. Czepialem sie szczeg˘l˘w. Jesli
> ktos opowiadal mi, ze rozmawial z kims w hotelowej windzie, to sprawdzalem,
> czy w tym hotelu jest winda. I czy byla tam 20 lat temu.
>
> Sa sily, kt˘rych mocy nie znamy
>
> Ze trzeba pisac, przekonala mnie rozmowa, kt˘rej nie wolno mi bylo nagrywac.
> Nie moglem r˘wniez robic z niej notatek, nazwisko rozm˘wczyni bylo do mojej
> wiadomosci, a najlepiej - jej zdaniem - zeby tej rozmowy wcale nie bylo.
>
> - Niech pan uwaza, bierze pan udzial w wielkiej i niebezpiecznej grze, w
> kt˘ra zaangazowane sa sily, kt˘rych mocy nawet nie znamy - przekonywala
> rozm˘wczyni.
>
> Ladna, w srednim wieku, bystre oczy, 20 lat temu pracowala w schronisku, w
> kt˘rym szkolili sie zomowcy. W roku 1981 byla dzialaczka "Solidarnosci", ale
> polityka sie nie zajmowala. Po wprowadzeniu stanu wojennego, z obawy przed
> aresztowaniem (choc nigdy nie byla na liscie os˘b do zatrzymania), przez
> kilka tygodni ukrywala sie w opuszczonym schronisku w g˘rach. Nie dzialala w
> podziemnej "Solidarnosci". Jednak przez caly stan wojenny obawiala sie, ze
> SB chce ja zabic.
>
> - Brzydzilo mnie, gdy patrzylam, jak taternicy fraternizowali sie z
> mordercami - opowiada. - Bylam swiadkiem, jak popisywali sie umiejetnoscia
> zabijania. Rozciagneli czlowieka na stole i pokazywali, jak trzeba uderzyc,
> zeby zgniesc krtan. Czlowiek umiera, nie ma slad˘w.
>
> - Jaworski klamie? - pytam.
>
> - Bedzie pan manipulowany. Moze juz pan jest. Podsuwane beda panu dokumenty
> i swiadkowie - m˘wi.
>
> - Pani jest jednym z nich - zwracam uwage.
>
> - Nie rozumiem tylko dlaczego...
>
> - Bo moze pani potwierdzic fakty. Ale pani opinie sa dla mnie r˘wnie cenne.
> Jak pani sadzi: po co to wszystko? - pytam.
>
> - Przeciez to proste. Zeby oczyscic z winy za zbrodnie na Wujku tych, kt˘rzy
> stali za zomowcami - tlumaczy.
>
> Czyli spisek?
>
> Jezeli tak, to musial zostac zawiazany najp˘zniej w roku 1971 na obozie
> sportowym w Bieszczadach. Jacka Jaworskiego, trenera dzudo, poznal tam
> Czeslaw Klosek, przyszly g˘rnik kopalni Manifest Lipcowy w Jastrzebiu.
> Jaworski bedzie odtad dla Kloska duchowym mistrzem, sansejem, autorytetem
> moralnym. P˘lbogiem prawie.
>
> W grudniu 1981 pluton specjalny milicji z Katowic odblokuje okupowana przez
> "Solidarnosc" kopalnie za pomoca strzal˘w z pistolet˘w maszynowych. Czeslaw
> Klosek oberwie wtedy w kregoslup i zostanie bohaterem narodowym. Dow˘d
> bohaterstwa, kule kaliber 9 mm typ Makarow (opisalem ja cztery lata temu w
> reportazu "Trzy kule"), bedzie nosil w kregu szyjnym do konca zycia.
>
> Kilkanascie lat p˘zniej Czeslaw Klosek odbierze z rak prezydenta RP Polonia
> Restituta, zostanie oskarzycielem posilkowym w procesie milicjant˘w z Wujka.
> Skonczy tez studia prawnicze.
>
> A na poczatku lutego 2001 roku zadzwoni do mnie z informacja, ze w procesie
> bedzie zeznawal nowy swiadek. Jego stary znajomy.
>
>
> Janczarzy
>
> Nowy swiadek urodzil sie w Krakowie. Matka byla nauczycielka, ojciec
> inzynierem metalurgiem. Uczyl sie w krakowskim liceum im. Nowodworskiego,
> mature zdawal w liceum nr 11 w Nowej Hucie. Trzy lata spedzil na
> Politechnice Krakowskiej, dwa na Politechnice Gdanskiej. Rozladowywal statki
> w porcie, w stoczni remontowej czyscil zezy. Zamiast sie uczyc, trenowal
> dzudo, wiec politechniki nie skonczyl.
>
> Piec kolejnych lat studiowal w warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego.
> Ukonczyl jeszcze podyplomowe studia trenerskie. Jest trenerem dzudo I klasy
> i jednym z ostatnich zyjacych trener˘w alpinizmu II klasy, wiekszosc zginela
> w g˘rach.
>
> Zajmowal sie analiza cech osobowosci zawodnik˘w i badaniem rytm˘w
> biologicznych w sporcie wyczynowym. Jego praca o cechach osobowosci mlodych
> zawodnik˘w dzudo, napisana razem z dr. Mieczyslawem Radochonskim, dostala
> nagrode GKKFiS za najlepsza publikacje naukowa dotyczaca sportu.
>
> Od konca lat szescdziesiatych Jaworski byl trenerem olimpijczyk˘w w
> gwardyjskim klubie sportowym Walter Rzesz˘w. Na etacie majora milicji.
> Dokladnie: jako starszy inspektor grupy "s". Od "sportowej".
>
> W Rzeszowie z etatem trenera dostal czteropokojowe mieszkanie. Wstapil tez
> do partii.
>
> - Po co? - pytam.
>
> - Bo tak moglem wiecej zalatwic - m˘wi. W szkole podstawowej im. Bohater˘w
> ORMO zorganizowal sportowe klasy dzudo. Na treningi do Waltera sciagaly
> dziesiatki chlopak˘w.
>
> - Dalibysmy sie za niego pokroic - opowiada Janusz Witek, byly uczen.
>
> Jako jeden z pierwszych Polak˘w Jaworski mial w dzudo czwarty dan. To
> najwyzszy dan w kraju. Przez kilka lat byl przewodniczacym Kolegium Dan
> Polskiego Zwiazku Judo.
>
> - Bylem swiadkiem, jak na macie w kregu siedzieli reprezentanci Polski, a on
> bral sobie ich po kolei - opowiada Czeslaw Klosek. - Nie bylo mocnych,
> najwyzej po kilkunastu sekundach kazdy klepal reka mate, ze sie poddaje.
>
> Wychowankowie Jaworskiego mieli wyniki, wiec trener w nagrode dostal stopien
> sierzanta.
>
> - Malo mi bylo, Jerzemu Kulejowi za boks dali od razu kapitana - zartuje
> Jaworski. Poprosil o skierowanie do milicyjnej szkoly oficerskiej w
> Szczytnie, gdzie w roku 1975 zdal eksternistycznie egzaminy na
> podporucznika.
>
> - Kiedys okrutnie przeklinal - wspomina Zbigniew Motrycz, uczen Jaworskiego,
> dzis jeden z najlepszych miedzynarodowych sedzi˘w dzudo. - Przestal, kiedy
> kilkanascie lat temu zostal adwentysta. Ambitny, nieustepliwy, pracowity.
> Chcielismy byc tacy jak on.
>
> - Skrzywdzil kogos? - pytam.
>
> - Poza drobnymi otarciami, to nie.
>
> - Nie o to mi chodzi. Czy m˘gl byc na przyklad agentem SB?
>
> - To jakis absurd. Nie on.
>
> - Zarabialem w Rzeszowie kapitalne pieniadze, szesciokrotna srednia krajowa,
> dwa razy tyle co g˘rnik na przodku - opowiada Jaworski. - Pracowalbym tam
> dluzej, gdyby nie to, ze cialem sie strasznie z dzialaczami. W milicji do
> pionu sportowego odstawiano starych ubek˘w. Interesowalo ich tylko - nazrec
> sie, wypic i pobalowac. Po w˘dce wspominali, jak gonili bandyt˘w z AK. A
> kiedy dorwali, to im flaszke wsadzali do tylka. Jesli nie chcieli sypac, to
> im sie ja wkopywalo i juz spiewali.
>
> - Trener odszedl z Waltera niedlugo po naszym buncie - opowiada Zbigniew
> Motrycz. - W roku 1977, chyba z okazji rocznicy rewolucji, mielismy jechac
> na turniej do Lwowa. Opr˘cz zawodnik˘w, autobus byl pelen dzialaczy. Dla
> Jacka zabraklo miejsca. Um˘wilismy sie z chlopakami, ze nie pozwolimy tak
> traktowac mistrza. Przyszlismy do autokaru i pytamy prezesa: "Gdzie
> trener?". "On nie jedzie". "Bez trenera my nie jedziemy". I wyszlismy. Afera
> byla straszliwa.
>
> Sprawdzilem - bunt zawodnik˘w rzeczywiscie mial miejsce.
>
> Jesli to wszystko spisek, to musi byc bardzo gleboki. Konrad Kruczek, kolega
> z rzeszowskiej redakcji "Gazety", na nazwisko Jaworski zareagowal z
> entuzjazmem: - Znam. To byl m˘j sansej. Swietny gosc.
>
> Nie bylem zaprzysiezony
>
> Jaworski przeni˘sl sie do krakowskiej Wisly w roku 1978. Razem z nim do
> klubu przeszla grupa dzudok˘w, kt˘rzy w Krakowie zaczynali studia.
>
> Wisla, kt˘ra r˘wniez byla klubem milicyjnym, nie byla w stanie zaproponowac
> Jaworskiemu podobnych pieniedzy jak Walter.
>
> - Powiedzieli mi, ze moge dorobic szkolac pluton specjalny - opowiada
> Jaworski. Zostal wykladowca w Wojew˘dzkim Osrodku Szkolenia Milicji
> Obywatelskiej.
>
> Andrzej Slodki, byly policjant krakowskiej kompanii antyterrorystycznej, a
> na przelomie lat 70. i 80. dow˘dca druzyny plutonu specjalnego ZOMO,
> potwierdza, ze Jaworski w plutonie pojawil sie nieoczekiwanie w roku 1978,
> jako nowy trener.
>
> - Szkolili nas dotad przypadkowi ludzie. Desantowania ze smiglowc˘w uczyli
> strazacy. Oplatalo sie lina wp˘l i w d˘l - opowiada Slodki.
>
> Dobrze, jesli konczylo sie to poparzeniem dloni tracych o line, go- rzej,
> jesli poparzeniem dloni i polamaniem n˘g (gdy sie line z b˘lu puscilo).
>
> - Jaworski wprowadzil techniki alpinistyczne. Podczas desantowania mielismy
> wolna przynajmniej jedna reke i moglismy prowadzic ostrzal - opowiada
> Slodki.
>
> Jaworski wyszkolil tak potem wszystkie plutony specjalne, r˘wniez katowicki.
> Szkolenia odbywaly sie w Tatrach i w dolinkach podkrakowskich. Polscy
> antyterrorysci do dzis stosuja techniki desantowe i alpinistyczne
> wprowadzone przez niego 20 lat temu.
>
> - Podczas akcji porucznik przejmowal dowodzenie plutonem - m˘wi Slodki. -
> Odbywalo sie to nieformalnie. Byl dla nas autorytetem i przyw˘dca.
> Perfekcjonista. Ale potrafil byc bezlitosny. Nie interesowalo go, ze podczas
> cwiczen ktos odni˘sl kontuzje albo sie zranil. Zadanie musialo byc wykonane
> - m˘wi Slodki.
>
> - Mialem sie z nimi piescic? Antyterrorysci to nie przedszkole - tlumaczy
> Jaworski.
>
> - Wciagnela mnie ta praca. Robilismy fantastyczne rzeczy: zostawialismy ich
> na dnie jaskini, skad mieli sie wydostac po omacku. Albo cwiczenia z ostra
> bronia na Wale Miedzeszynskim w Warszawie, gdzie rabalismy do tarcz miedzy
> przechodniami z jadacego auta. Albo w bialy dzien nad czynnym bazarem
> R˘zyckiego strzelalismy z wyrzutni rakietowej do opuszczonego budynku.
> Szkolono nas do walki z terroryzmem. Mielismy zabijac bandyt˘w bez wahania.
>
> - Nie mial pan watpliwosci moralnych? - pytam.
>
> - Zadnych. To miala byc apolityczna policja. I za taka sie uwazalismy.
>
> - Kiedy dokladnie zostal pan milicjantem?
>
> - Dokladnie? Nie wiem, nigdy nie bylem zaprzysiezony. Nigdy nie mialem
> niebieskiego munduru. Mialem tylko moro bez dystynkcji i bez czapki. Chociaz
> nie... sklamalbym: w stanie wojennym dostalem czapke z dwoma gwiazdkami. W
> papierach emerytalnych mam wliczone do sluzby wszystkie lata, kiedy bylem
> trenerem w klubach gwardyjskich.
>
>
> Od srodka partii
>
> Wiosna 1979 roku Jaworski pojechal na kurs kadry dow˘dczej pluton˘w
> specjalnych milicji.
>
> - Tam pierwszy raz zobaczylem Walerka, chorazego Romualda C., dow˘dce
> plutonu z Katowic - opowiada. - Na tym szkoleniu opowiadali nam o finskiej
> policji: tysiace kandydat˘w na kazdy etat, niesamowicie wysokie wymagania
> wobec funkcjonariuszy i bajeczne pensje. Finski policjant uzywa broni
> rzadko, ale jesli juz musi, to ma obowiazek strzelac tak, zeby bandyte
> zabic. Tacy mielismy byc i my. Zrobilo to na nas wrazenie.
>
> - Wierzyl pan w apolitycznosc pluton˘w specjalnych? - pytam.
>
> - Zludzenia stracilem, kiedy dowiedzialem sie, ze w roku 1976 w Radomiu
> milicjanci z wydzialu zabezpieczenia komendy stolecznej Edwarda Misztala
> poszli w tlum znaczyc demonstrant˘w proszkiem luminescencyjnym.
>
> Wieczorem po miescie jezdzily uazy z lampami czerwonymi i wylapywano
> swiecacych ludzi.
>
> - Podczas jednego ze szkolen misztalowcy chwalili sie, ze przygotowywali
> desant na stocznie. Mieli zaatakowac od morza i porwac Walese - opowiada
> Jaworski. Trzy lata p˘zniej porwali i pobili czlonk˘w Komitetu
> Prymasowskiego.
>
> - Skoro sie panu to nie podobalo, to dlaczego w roku 1980 wciaz byl pan w
> partii? - pytam Jaworskiego.
>
> - Bylem nawet dosc aktywny. Wybrali mnie na delegata na konferencje
> wojew˘dzka przed zjazdem partii. Myslalem jeszcze, ze mozna partie zmienic
> od wewnatrz. Dalem sobie z nia spok˘j po tym, jak w Bydgoszczy pobito
> Rulewskiego. Zaczalem wtedy szukac kontaktu z "Solidarnoscia".
>
>
> Sierzant C
>
> Wieczorem 19 marca 1981 roku dwustu umundurowanych milicjant˘w i grupa
> cywil˘w sila wyrzucila dzialaczy "Solidarnosci" z sali obrad Wojew˘dzkiej
> Rady Narodowej w Bydgoszczy. Cywile pobili dotkliwie kilku zwiazkowc˘w. Jan
> Rulewski stracil trzy zeby. Interwencja spowodowala potezny kryzys
> polityczny - "Solidarnosc" byla bliska strajku generalnego. Rzad obiecal, ze
> winni zostana wykryci i ukarani. Nikt nie zostal wykryty ani ukarany.
>
> - Postanowilem dowiedziec sie, kto bil - opowiada Jaworski. - Komendantem
> wojew˘dzkim milicji w Bydgoszczy byl pulkownik J˘zef Kozdra. Znalismy sie z
> Rzeszowa. Kozdra do polowy lat siedemdziesiatych byl prezesem Waltera i
> zastepca komendanta wojew˘dzkiego milicji. Pojechalem do niego. Ucieszyl sie
> z odwiedzin. Podczas rozmowy Kozdra zalil sie, ze ma zmartwienie z
> sierzantem C., bo wybil Rulewskiemu zeby i jest o to straszna afera.
> Sierzant C. byl dow˘dca druzyny specjalnej z Bydgoszczy. Potem ustalilem, ze
> starego Bartoszcze pobili milicjanci z plutonu specjalnego z Lodzi, a
> Labentowicza z plutonu z Poznania.
>
> - Komu przekazal pan te informacje? - pytam.
>
> - Januszowi Hierzykowi. Dalem mu tez dyslokacje oddzial˘w specjalnych ZOMO i
> nazwiska dow˘dc˘w. Hierz znal Janusza Onyszkiewicza, rzecznika mazowieckiej
> "Solidarnosci" i Bogdana Zalege z komisji interwencji zwiazku.
>
> Janusz Hierzyk, znany jako Jano albo Hierz. Lwowiak, zdolny chemik,
> najwiekszy tatrzanski bimbrownik, instruktor alpinizmu, uwodziciel, legenda
> g˘r. Wspanialy kompan i gawedziarz. Alkoholik.
>
> Hierzyka znalazlem w Gliwicach. Mieszka u znajomego. Jest technologiem w
> prywatnej firmie chemicznej. Wczesniej dwa lata spedzil w wiezieniu.
> Ostatnio pije mniej.
>
> M˘wi, ze wiadomosci od Jaworskiego przekazywal. Komu? Bogdanowi Zaledze.
>
> Zalega nie moze tego potwierdzic - nie zyje od czterech lat.
>
> Zapytalem Jana Rulewskiego, czy wie, kto w Bydgoszczy wybil mu zeby.
> Wiedzial.
>
> - Sierzant C. - wypalil.
>
> - A skad pan wie?
>
> - Dziwna historia. W roku 1990 w jakims banku podszedl do mnie czlowiek,
> przedstawil sie, ze jest bylym milicjantem i podal mi nazwisko tego
> sierzanta, kt˘ry bil.
>
> - W roku 1981 nie wiedzial pan?
>
> - Docieraly pogloski. Z r˘znych zr˘del. Za bardzo obawialismy sie
> prowokacji, by w tych okolicznosciach dac im wiare. Nie ufalismy
> prokuratorom. Wozili mnie po komendach milicji i okazywali jednakowo
> wygolonych milicjant˘w. Sadzili, ze trafie jak kula w plot.
>
> - Czy wymienil pan kiedys publicznie nazwisko tego sierzanta? - pytam.
>
> - Raz. W wywiadzie radiowym w roku 1992.
>
> Czy oznacza to, ze Jaworski wymyslil te opowiesc, ze uslyszal w radiu
> nazwisko i teraz przypisuje sobie zaslugi? Nie. Wlodzislaw Hrabowski z
> Warszawy, w kt˘rego mieszkaniu w czasie stanu wojennego miescily sie
> redakcje podziemnych pism, twierdzi, ze w roku 1982 Jaworski wymienial w
> rozmowie nazwisko sierzanta milicji z Bydgoszczy.
>
> Znaczy, ze wtedy wiedzial.
>
>
> Zeby Walesy
>
> - Latem 1981 roku chcialem zrezygnowac z pracy w milicji - m˘wi Jaworski. -
> Bylem wsciekly, ze rozpracowalem sprawe bydgoska, a "Solidarnosc" nie chce
> tego ujawnic.
>
> - Dlaczego pan zostal? - pytam.
>
> - Hierz przywi˘zl wiadomosc, ze jest prosba, zebym nie odchodzil jeszcze
> przez dwa lata. Postawilem warunek: zostane, jesli na zjezdzie w Oliwii
> Walesa wymieni stopien sluzbowy tego milicjanta, kt˘ry bil. Zgoda.
> Transmisje szly w radiu na okraglo. Kt˘rys z delegat˘w zapytal o rozliczenie
> winnych Bydgoszczy. Walesa odpowiedzial: "Mamy Bednarka [pulkownik, kt˘ry
> dowodzil akcja - aut.], mamy tego sierzanta, kt˘ry bil, ale teraz sa
> wazniejsze sprawy". Zostalem.
>
> Lech Walesa: - Chyba nic takiego nie moglo miec miejsca. Zdarza mi sie w
> ferworze dyskusji rzucic r˘zne slowa. Ale wtedy nie mialem pojecia, kto bil,
> po co bil, czy Rulewski mial sztuczne zeby, czy prawdziwe.
>
> Nie udalo mi sie dotrzec do stenogram˘w wystapien z Oliwii, dostepne sa
> tylko dokumenty zjazdu.
>
> Janusz Hierzyk m˘wi, ze o to, by Jaworski nie odchodzil z milicji, prosil
> Bogdan Zalega.
>
>
> Walerek
>
> W lecie 1981 roku w Morskim Oku szkolil sie pluton specjalny z Katowic.
>
> - Chlopaki byly troche dretwe, mieli najglupszego dow˘dce, jakiego poznalem
> - opowiada Janusz Witek, kt˘ry pomagal Jaworskiemu w szkoleniu jako
> instruktor wspinaczki.
>
> W sierpniu Witek zabral milicjant˘w z Katowic do Zakopanego do kina. Na
> "Czlowieka z zelaza".
>
> - Wracalismy do schroniska. Cisza - opowiada. - Widac, ze film zrobil
> wrazenie. Ta scena, jak na drzwiach niesli zabitego Janka Wisniewskiego.
> Nagle odezwal sie ich dow˘dca, Walerek: "A co wy, kurwa, myslicie, ze jak
> wam kaza strzelac do ludzi, to nie bedziecie strzelali?".
>
>
> Winda w hotelu Solec
>
> P˘zna jesienia 1981 roku chlopska "Solidarnosc" okupowala kilka urzed˘w
> gminnych na Podkarpaciu. Kryzys trwal juz dosc dlugo. Do koszar ZOMO w
> Zaczerniu pod Rzeszowem sciagnieto plutony specjalne z Katowic i Krakowa.
>
> - Dostalismy plany odblokowania urzed˘w - opowiada Jaworski. - Desant z
> powietrza, wysadzenie ladunkami wybuchowymi wlaz˘w dachowych, wejscie,
> pacyfikacja. Mielismy wylacznie ostra amunicje. Nie mielismy tarcz, helm˘w
> ani palek. Na odprawie general J˘zef Beim, komendant gl˘wny milicji,
> powiedzial, ze najwazniejsze sa Strzyz˘w i Kolbuszowa. Dlatego wchodza tam
> plutony specjalne. W razie potrzeby z uzyciem broni.
>
> - Zapytalem: "Czy to oznacza, towarzyszu generale, ze mamy strzelac do
> ludzi?" - opowiada Jaworski. - Pulkownicy sie obruszyli: "Dlaczego zaraz do
> ludzi..." Beim prze-rwal: "W razie oporu - strzelac".
>
> Czy tak wygladala ta odprawa? Nie wiem. Ale w materialach z pierwszego
> procesu znalazlem nazwisko generala. Pojawia sie w zeznaniach Czeslawa
> Kiszczaka. To wlasnie gen. Beim mial zataic przed ˘wczesnym ministrem spraw
> wewnetrznych, ze podczas pacyfikacji kopalni Manifest Lipcowy w Jastrzebiu
> pluton specjalny z Katowic strzelal do g˘rnik˘w. Nikt wtedy nie zginal, ale
> bylo czterech rannych. Nazajutrz pluton zostal wyslany na kopalnie Wujek.
> Jaworski po odprawie pojechal do Rzeszowa.
>
> - M˘j ojciec byl chirurgiem w rzeszowskim szpitalu MSW, mieszkalismy w
> resortowym bloku, dlatego Jacek m˘gl do mnie przyjsc, nie budzac podejrzen -
> opowiada Wieslaw Furmaga. - Kazal mi natychmiast isc do przewodniczacego
> rzeszowskiej "Solidarnosci", Antoniego Kopaczewskiego. Mialem przekazac
> ostrzezenie o planowanym ataku i o tym, ze milicja ma zgode na uzycie broni.
> Mieszkanie Kopaczewskiego bylo pod stala obserwacja SB. Dla zmylki wzialem
> ze soba dziewczyne, dzis moja zone. Weszlismy do bloku naprzeciwko.
>
> Furmaga wydostal sie stamtad przez okienko w piwnicy. Tym samym sposobem
> dostal sie do bloku Kopaczewskiego.
>
> - Nie zapalalem swiatla na klatce. Rozmawialismy kr˘tko w drzwiach -
> opowiada Furmaga. - Przekazalem informacje, on podziekowal. Powiedzial, ze
> tego sie obawial. Wycofalem sie przez piwnice.
>
> Antoni Kopaczewski potwierdza: - Tak, zostalem uprzedzony o planach silowego
> odblokowania urzed˘w okupowanych przez rolnik˘w. Ale, prosze wybaczyc,
> minelo juz tyle lat, ze nie pamietam szczeg˘l˘w: kto i w jakich
> okolicznosciach mi o tym m˘wil. Chyba nie znalem nawet tego czlowieka.
> Pamietam, ze natychmiast pojechalem do Warszawy. Z Walesa rozmawialem o tym
> w windzie w hotelu Solec. Kazal mi wracac i wyprowadzic ludzi. Cala noc
> jezdzilem od gminy do gminy i przekonywalem rolnik˘w, zeby zakonczyli
> okupacje. Prawie na kolanach ich blagalem. O swicie wyszli.
>
>
> Knajpa, r˘g Nowowiejskiej
>
> Janusz Hierzyk zima 1973 roku pojechal na dwutygodniowy urlop w Tatry.
> Wr˘cil do domu po dw˘ch latach po troche osobistych drobiazg˘w. Zostawil
> kierownicze stanowisko w laboratorium chemicznym i zone, piekna Rosjanke.
> Wspinal sie, prowadzil obozy taternickie, przez g˘ry nosil do Czechoslowacji
> alkohol, stamtad bral frotowe sliniaczki. Przebicie: 30 tysiecy procent. Zyl
> sobie lekko.
>
> W roku 1978 w czasie mistrzostw swiata w pilce noznej w Argentynie byl
> drukarzem w podziemnej Niezaleznej Oficynie Wydawniczej u Miroslawa
> Chojeckiego.
>
> - Ogladalismy mecze i robilismy sitodruk na podkladzie z pasty bhp -
> opowiada.
>
> Zapytalem Chojeckiego o Hierzyka.
>
> - Wiekszosci drukarzy nie znalem z nazwiska, chyba nie pomoge - powiedzial.
>
> - Mundial '78 - pr˘buje naprowadzic.
>
> - Ach, przypominam sobie. Zalatwialismy im telewizor - smieje sie Chojecki.
>
> - Jaworskiego poznalem w roku 1966 - opowiada Janusz Hierzyk. - Mialem robic
> zimowe przejscie grani Tatr Polskich. Przypetal sie i m˘wi, ze chce ze mna
> isc. A poszedl stad! Nie bede bral garba na plecy.
>
> - To byl Jacek. Polubilismy sie, chociaz ma wade - m˘wi Hierz. - Jest
> zupelnie nietrunkowy. Raz w zyciu widzialem, jak wypil p˘l piwa Krakus, bo
> mu wm˘wili, ze Papiez takie lubi.
>
> - Nie dziwilo pana: oficer milicji po stronie "Solidarnosci"? - pytam.
>
> - On dosc smiesznie zostal milicjantem, byl trenerem dzudo w klubie
> milicyjnym, a potem szkolil antyterroryst˘w. Nie pasowal mi do munduru -
> opowiada Hierz. - Mial dostep do tajnych informacji. Przed stanem wojennym
> dal mi plan rozmieszczenia jednostek ZOMO w calej Polsce, nazwiska dow˘dc˘w
> i ich profile psychologiczne.
>
> - Komu pan to zawi˘zl?
>
> - Onychowi. Janusz mieszkal wtedy na Polnej, ostatnie pietro, widok na
> Politechnike. Um˘wilismy sie w knajpie na rogu Nowowiejskiej. Przekazalem.
> Co z tym zrobil, nie wiem - m˘wi Hierzyk.
>
> - Oczywiscie, ze znam Hierza, bardzo dobry kolega z g˘r - m˘wi Janusz
> Onyszkiewicz. - Ale nie widzialem sie z nim dobrych dziesiec lat.
>
> - Czy w roku 1981 dostawal pan od niego milicyjne materialy? - pytam.
>
> - Tak. Hierz mial w milicji swojego czlowieka i pamietam, ze przywozil tego
> rodzaju informacje. Ale o szczeg˘ly niech pan nie pyta, bo nie pamietam.
>
> - A raport taternik˘w z Wujka?
>
> - Nie wiedzialem o nim.
>
> Onyszkiewicz nie m˘gl wiedziec. W stanie wojennym byl internowany.
>
>
> Trzech taternik˘w
>
> W sobote 12 grudnia 1981 roku w Zakopanem konczyl sie rozjazd goprowski -
> odprawa przed nowym sezonem. - Po p˘lnocy skonczyla sie w Pstragu impreza -
> opowiada Hierzyk. - Nawaleni idziemy przez miasto, a tu juz stoja wojskowe
> patrole.
>
> Jaworski, kt˘ry byl ratownikiem g˘rskim, mial wtedy dyzur w schronisku na
> Hali Gasienicowej. O swicie odebral przez radiotelefon rozkaz, zeby
> natychmiast zjezdzac do Zakopanego, bo wojna.
>
> - Mialem inne plany, chcialem w lutym zrobic zimowe przejscie gl˘wna grania
> Tatr Wysokich - wspomina.
>
> Kilkanascie godzin p˘zniej porucznik Jaworski dowodzil plutonem specjalnym
> podczas pacyfikacji zajezdni tramwajowej w Lagiewnikach i walcowni w Hucie
> Lenina.
>
> Krakowski pluton specjalny w stanie wojennym nie uzyl broni ani razu.
>
> W srode 16 grudnia milicjanci z plutonu z Katowic zastrzelili dziewieciu
> g˘rnik˘w.
>
> - W Gdansku w roku 1970 bylo czterdziesci ofiar i nie bylo winnych - m˘wi
> Jaworski. - Zdecydowalem, ze sie dowiem, kto jest odpowiedzialny za Wujka.
>
> - Dlaczego wlasnie pan? - pytam.
>
> - Bo wlasnie ja moglem to zrobic. Znalem przeciez ludzi, kt˘rzy strzelali w
> kopalni. Lubilem ich. Miedzy trenerem a zawodnikiem jest wiez jak miedzy
> ojcem i synem. Dlatego ostatecznie bardziej mnie interesowalo, kto nie
> strzelal, niz to - kto zabil.
>
> - Jaworski powiedzial, ze chce zrobic szkolenie dla zomowc˘w z Katowic -
> opowiada Janusz Hierzyk. - Pusci sie ich takimi trudnymi drogami
> [taternickimi], ze spuchna i sami zaczna sie zwierzac z tego, jak bylo na
> Wujku, m˘wi. - Jacek, co ty, kurwa, kombinujesz. To sa bandyci. Z nimi sie
> nie gada, do nich sie strzela - odpowiadam, a on pyta, czy zgodze sie ich
> szkolic.
>
> - Dlugo sie pan zastanawial? - pytam Hierza.
>
> - I tak nie mialem nic pozytecznego do roboty.
>
> Trzeci - Ryszard Szafirski [to ten czlowiek ktory sie wypowiadal w Polish TV
> po smierci Z\awady]. Byl naczelnikiem tatrzanskiego GOPR-u, od 12 lat
> prezesem zakopianskiego kola Polskiego Zwiazku Alpinizmu. Wybitnym
> himalaista, wielokrotnym kierownikiem wypraw w najwyzsze g˘ry swiata. Dzis
> mieszka w Calgary w Kanadzie.
>
> - Zaufalem Jackowi, ze to, co robimy, jest wazne - m˘wi Szafirski. - Moglem
> stac sobie cichcem z boczku, wpiac w klape opornik, trzymac w domu troche
> bibuly. Miec spokojne zycie. Zaryzykowalem.
>
> - Nie bal sie pan, ze to prowokacja? - pytam.
>
> - Jacek byl zbyt inteligentny jak na esbeka. Mial zbyt dobrze poukladane w
> glowie. Nie ten typ.
>
>
> Zycie zasrane
>
> - Zadzwonilem do Andrzeja Komara z departamentu szkolenia MSW. - opowiada
> Jaworski. - Wysluchal, kazal przyjechac do Warszawy. Poszlismy do pulkownika
> Wierzbickiego, jego przelozonego. M˘wie: "Tatry sa puste, milicjanci po
> stresujacych przejsciach. Warto im dac troche oddechu". Wierzbicki tylko
> zapytal: "No to kiedy zaczynacie?". "W lutym, towarzyszu pulkowniku".
>
> - Walerek nie m˘gl odm˘wic, dostal rozkaz przyjazdu na kurs - tlumaczy
> Jaworski.
>
> Pierwszy ob˘z taternicy przeprowadzili w schronisku w Dolinie Pieciu Staw˘w
> Polskich.
>
> Hierzyk: - Do Roztoki przywiozly ich samochody. Tam zaladowali toboly na
> konie i dowiezli je do dolnej stacji kolejki transportowej. Stamtad do g˘ry
> prowadzily wydeptane sniezne stopnie.
>
> - To byl piekny dzien. Oni ponurzy jak cholera - m˘wi Hierz. - Pamietalem
> przeciez, ze to byla wesola kompania. Oni mieli w sobie poczucie winy.
> Podejrzewali, ze nas zmuszono do szkolenia, ze ich w duszy nienawidzimy. "Co
> wy tacy? Strzelimy po kielichu, zycie zasrane" - proponuje. "Nie wiecie, co
> sie stalo?" - pyta kt˘rys. Leje im. "Chlopaki, zycie zyciem, wszystko
> przemija".
>
> Szafirski: - Pierwszy kontakt? Milczacy, nieobecni, zastygla siarka.
>
> Jaworski: - Zabralismy ich szybko w g˘ry. Zeby im rozbic skorupe, otworzyc.
> Zadnych rozm˘w o Wujku, czekalismy, az sami zaczna m˘wic.
>
> Szafirski: - Nie byli zawodowymi mordercami, takimi co zalatwia sprawe i
> zapomna. Minely dwa miesiace, a wciaz mieli Wujka w oczach.
>
> Hierzyk: - Jedni zaczeli pekac po dw˘ch dniach. Inni po dw˘ch tygodniach.
> Najpierw jakies pojedyncze urywki. Pod koniec kursu to byl jedyny temat
> rozm˘w.
>
> Jaworski: - Po Wujku wszyscy, z kim sie stykali, traktowali ich jak
> bandyt˘w. Mieli potrzebe zwierzenia sie. My weszlismy w role kumpli od
> serca, kt˘rym mozna sie wyzalic, bo zrozumieja. Az musia- lem plutonowi
> zwr˘cic uwage, zeby tacy szczerzy nie byli, bo Hierz i Szafirski nie sa z
> resortu. Obruszyli sie: "Panie poruczniku, co pan". - Alkohol wiele
> ulatwial? - pytam.
>
> - Wieczorami nie bylo nic innego do roboty. To byli mlodzi, silni mezczyzni.
> Mogli wypic duzo. Nie zalewali sie, raczej chodzilo o rozluznienie.
> Codziennie wieczorem spotykalismy sie z Szafirskim i Hierzem w takim malym
> pokoiku miedzy kuchnia a magazynem zywnosci. Zamknieci od srodka
> spisywalismy ustalenia. Zdecydowalismy, ze informacje uzyskane pod wplywem
> alkoholu musza byc potwierdzone na trzezwo - m˘wi Jaworski.
>
> Hierzyk: - Na poczatku nawet bylo mi ich zal. Oni na Wujku sie bali.
> Opowiadali, jak g˘rnicy nacierali na ZOMO uzbrojone w paly i tarcze z
> pleksiglasu. Jestem chemik i wiem, jak zachowuje sie pleksiglas zima. Zeby
> zabic zomowca, trzeba trzech: pierwszy pierdolnie lomem w tarcze, znika
> tarcza. Drugi wali lancuchem w leb, trzeci dobija dziada. Tlumaczyli, ze
> strzelali w obronie koleg˘w. G˘rnicy mieli przewage liczebna.
>
> - Strzelali, zeby zabic - zwracam uwage.
>
> - Bo podlegali pod psychike Walerka, psychike idioty.
>
> Jaworski: - Ustalilismy, ze w Manifescie Lipcowym jeden z nich nie strzelal.
> Walerek krzyknal: "Dlaczego nie strzelasz". "Zacielo sie", padla odpowiedz.
> Walerek wyszarpnal mu bron. Wymierzyl, oddal strzal.
>
> W pierwszym procesie Wujka jeden z oskarzonych milicjant˘w przyznal sie, ze
> na Manifescie z jego broni strzelal dow˘dca.
>
>
> Nie bylo zadnego stojaka
>
> Szafirski: - Z jednej ze wspinaczek wr˘cilem wstrzasniety. Poszedlem do
> Jaworskiego. Jacek, z nich wylazi bestia. Opowiadaja, ze bylo jak na
> strzelnicy. Mierzyli na leb i na komore. Walerek strzelal, oburacz trzymajac
> pistolet: fik i ludzik znikal.
>
> Na leb i na komore. Dokladnie takie byly postrzaly u zabitych i rannych
> g˘rnik˘w.
>
> Te slowa pochodza z terminologii lowieckiej. Tarcze strzelnicze z sylwetka
> dzika maja oznaczone kregami serce - komore, i glowe - czyli leb.
>
> Jaworski twierdzi, ze zomowcy z Katowic trenowali na ruchomych celach na
> strzelnicy mysliwskiej.
>
> Walerek protestuje: - Pluton nigdy nie mial takich cwiczen.
>
> Sprawdzilem. Henryk Darowski, w latach osiemdziesiatych kierownik strzelnicy
> mysliwskiej w Siemianowicach-Bangowie, potwierdza, ze milicja korzystala ze
> strzelnicy. Wlodzimierz Cichecki, lowczy wojew˘dzki, dodaje, ze wsr˘d
> oskarzonych zomowc˘w sa czynni do dzisiaj mysliwi.
>
> Jaworski: - Fik i ludzik znikal. Opowiadali to kilka razy. Porazajace dla
> mnie bylo, ze oni zaczeli sobie robic z tego wszystkiego zarty.
>
> Jedna z dziewczyn ze schroniska byla na nich strasznie cieta, nie wpuszczala
> do kuchni, traktowala jak smieci.
>
> - Stalismy przed schroniskiem - opowiada Hierzyk. - Piekna pogoda. Ona przed
> chwila znowu im czyms dopiekla. - Trzeba suke zrzucic ze skaly -
> zaproponowal kt˘rys.
>
> - Ale ona jest w ciazy.
>
> - To sie ja spusci z bachorem.
>
> Rechot.
>
> Jaworski: - Ustalilismy bez zadnych watpliwosci, ze rozkaz otwarcia ognia
> wydal Walerek. Kilka razy, najpewniej trzy razy, prosil przez radio o
> pozwolenie na uzycie broni. Za kazdym razem dostawal zakaz. Za ostatnim
> razem dowodzacy pod Wujkiem pulkownik Wilczynski powiedzial: "Kategorycznie
> zabraniam".
>
> Wtedy Walerek krzyknal: "Pierdolic go. Walimy".
>
> - Skoncentrowalismy sie na ustaleniu, kto byl na Wujku, kogo nie bylo. Kto
> strzelal i jak strzelal - opowiada Jaworski.
>
> Zomowcy przyznali sie wczesniej, ze ustalili zeznania przed prokuratorem: Na
> Wujku byli wszyscy, wszyscy strzelali w powietrze, bron brali jak leci ze
> stojaka.
>
> - To ostatnie to byla bzdura dla naiwnych - m˘wi Jaworski. - PM 64 mialy
> fabrycznie twardy spust, kazdy antyterrorysta podpilowywal go, zeby
> dostosowac do upodoban. Kazdy z nich byl doskonalym strzelcem. Po drugie:
> nie bylo zadnego stojaka.
>
> - Leszka G. wzialem na wspinaczke na Kozie Czuby - opowiada. - Sakramencko
> dobry wspinacz, najlepszy z katowickiego plutonu. Pod sciana podpuscilem go:
> "Chlopcy opowiadaja, ze W. i N. ostro rabali na Wujku. Prawda?". Odburknal
> cos. Robilismy w nadzwyczaj trudna droge. Na g˘rze usiedlismy. Piekna
> pogoda. Nagle on wypalil: "Ja nie bylem na Wujku. N. tez. Czekalismy na
> lotnisku na smiglowiec".
>
>
> Nie pijcie na sluzbie
>
> Jaworski: - Pod koniec maja mielismy gotowy pierwszy raport. To byla
> zapisana maczkiem wstega papieru, zlozona jak szkolna sciaga. Hierzyk
> zawi˘zl to do Warszawy. Raport mial dotrzec do Zbyszka Bujaka.
>
> Hierzyk: - Do Warszawy polecialem. Raport i bilet na samolot trzymalem w
> tylnej kieszeni spodni. Bylem troche wciety. Wyciagam przy bramce kontrolnej
> bilet. I mi sie wysunal raport. Spadl na posadzke. "A co wy tam macie?".
> Patrze, a milicjant go podnosi. "Bo ja jestem od porucznika Jaworskiego z
> oddzial˘w specjalnych, z Siemiradzkiego" - bredze, a ten popatrzyl spode lba
> i oddaje raport. "Na drugi raz nie pijcie na sluzbie" - i puscil.
>
> Hierzyk m˘wi, ze w Warszawie przenocowal u Wlodzislawa Hrabowskiego. Zrobil
> tam kopie raportu. Jeden egzemplarz dal Bogdanowi Zaledze, drugi
> Hrabowskiemu.
>
> - Czy raport byl jakos oznaczony? - pytam.
>
> - Nie.
>
> - Hrabowski i Zalega zdawali sobie sprawe ze znaczenia dokumentu?
>
> - Zalega wiedzial.
>
> Wlodzislaw Hrabowski jest emerytowanym hydrologiem, zajmowal sie badaniem
> wytrzymalosci budowli hydrotechnicznych.
>
> - Jestem starym czlowiekiem i troche znam sie na ludziach. Jaworski nie
> fantazjuje - m˘wi Hrabowski. Rozmawiamy w jego warszawskim mieszkaniu na
> Powislu, przy ul. Gwardzist˘w. W stanie wojennym gniezdzilo sie tu kilka
> podziemnych redakcji. Inteligenckie mieszkanie: na scianie portret dziadka
> legionisty, na jego piersi Krzyz Niepodleglosci, Polonia Restituta i cztery
> Krzyze Walecznych. Zdjecie ojca - lotnika. Popiersie Pilsudskiego, orzel w
> koronie. Tradycje socjalistyczne: Przedswitu, PPS-u i Bundu.
>
> - C˘rka Agnieszka, kt˘ra byla w podziemnej "Solidarnosci", anonsowala
> przyjazd Jaworskiego. Na przywitanie stuknal obcasami, co, przyznam,
> rozbawilo mnie bardzo. "Jaworski zglasza sie do dyspozycji. Jestem oficerem
> milicji".
>
> - Wiedzial pan, po co on szkolil zomowc˘w z Wujka? - pytam.
>
> - Oczywiscie. Duzo rozmawialismy o tym. Z pewnoscia nie brakowalo mu
> adrenaliny we krwi.
>
> - Widzial pan raport z Wujka?
>
> - Nie.
>
> - A ten, kt˘ry dal Hierzyk?
>
> - Nie czytalem przekazywanych mi dokument˘w. Oddawalem je bratu, a brat -
> tez bez czytania - przekazywal kurierce. To byla konspiracja. Lepiej bylo
> wiedziec mniej.
>
> - Nie podejrzewaliscie, ze Jaworski moze byc agentem bezpieki?
>
> - Nigdy. Nawet kiedy w roku 1986 aresztowali brata - mial najwiekszy w
> Warszawie magazyn podziemnej prasy - to nie bralismy pod uwage takiej
> mozliwosci. I slusznie, bo p˘zniej okazalo sie, ze Jaworski z ta wsypa nie
> ma nic wsp˘lnego. To czlowiek uczciwy wewnetrznie. Potrafie zrozumiec
> motywacje czlowieka, kt˘ry przeszedl na druga strone. Sam bylem w partii od
> roku 1953, a jeszcze w 1980 angazowalem sie w struktury poziome.
>
>
> Komora, gl˘wka
>
> W roku 1982 milicjanci z katowickiego plutonu wzieli udzial w czterech
> kursach wspinaczkowych. Dw˘ch w Pieciu Stawach, w letnim szkoleniu w
> skalkach pod Krakowem i jesienia na hali Ornak w Tatrach Zachodnich.
>
> W ubieglym roku w "Tygodniku Podhalanskim" ukazal sie artykul o taternikach
> Jaworskiego.
>
> Po publikacji do redakcji zglosil sie Michal Downarowicz z Poznania.
>
> Opowiedzial, ze tamtej jesieni byl w schronisku na hali Ornak mimowolnym
> swiadkiem rozmowy zomowc˘w.
>
> - To bylo w pierwszych dniach pazdziernika. Moi znajomi musieli wracac
> wczesniej, wiec pewnego dnia poza obsluga zostali tylko zomowcy i ja.
> Zajmowalem pok˘j numer osiem, oni mieszkali pod si˘demka. Te pokoje oddziela
> tylko cienka scianka. Slyszalem wszystko, co m˘wili, zwlaszcza ze
> zachowywali sie dosc glosno. Humor poprawiali sobie piwem. Pewnie mysleli,
> ze sa sami. Byl wiecz˘r, lezalem w l˘zku bez ruchu i sluchalem. To byly
> wspomnienia jakiejs walki. Szczeg˘l˘w nie pamietam, ale uderzylo mnie jedno:
> jeden z zomowc˘w - wiem kt˘ry, rozpoznalem jego glos - wyliczal: "Komora,
> gl˘wka, komora, gl˘wka, komora". Struchlalem. Nie rozumialem wtedy, o czym
> m˘wia, ale wiedzialem, ze to co slysze, jest niebezpieczne.
>
> - Jak wygladal ten zomowiec?
>
> - Szczuply, rudawe wlosy, sredniego wzrostu.
>
> - Znal pan wtedy Jaworskiego?
>
> - Wiedzialem, kto to jest. Byl znana w Tatrach osoba. Ciagnela sie za nim
> opinia, ze jest czlowiekiem sluzb. Cos w tym bylo, bo dwukrotnie ostrzegl
> mnie, ze namierzyla mnie esbecja i WOP.
>
> - Czym zakazanym sie pan zajmowal?
>
> - Nosilem bibule na Slowacje. W stanie wojennym przekazalem na Zach˘d tajny
> raport o stanie srodowiska w Polsce. Pracowalem wtedy w Panstwowej Inspekcji
> Ochrony Srodowiska, bylem specjalista do spraw skazenia chemicznego
> powietrza. Stamtad ukradlem ten dokument.
>
> Downarowicz spotykal p˘zniej Jaworskiego w Tatrach jeszcze kilka razy.
> Zwr˘cil uwage, ze w roku 1983 milicjant kategorycznie zabranial robienia
> sobie zdjec podczas wspinaczki.
>
> Zapytalem o to Jaworskiego: - Jeszcze tego by brakowalo, zeby ktos zobaczyl
> na zdjeciach wspinajacego sie faceta, kt˘ry kilka tygodni wczesniej lezal w
> szpitalu w stanie agonalnym - tlumaczy.
>
>
> Rysiek, czy to dla pieniedzy?
>
> - Podczas szkolenia na hali Ornak wspinalismy sie Filarem Krawczyka na
> Raptawickiej Turni - opowiada Jaworski. - Wzialem do zespolu wspinaczkowego
> Walerka. Szanowalem go zawsze za twardosc, stworzyl w Katowicach zgrany
> zesp˘l. Ale nie nadawal sie na antyterroryste - za malo sprawny, taki
> korpulentny misio. Nadrabial ambicja.
>
> Podczas tej wspinaczki zdarzylo sie cos zupelnie nieplanowanego. Kiedy
> wiekszosc zespolu byla juz na g˘rze, od sciany oderwal sie pieciometrowy,
> kamienny obelisk. Rozbil sie dokladnie w miejscu, gdzie przed chwila stali
> milicjanci. - Walerek, kt˘ry przed momentem wspinal sie po tej skale,
> przezyl nieprawdopodobny stres - opowiada Jaworski. - Kiedy wracalismy do
> schroniska, Walerek otworzyl sie jak czekista czekiscie. Byl rozzalony o to,
> jak go potraktowali po Wujku. Bronil prawa. Podjal samodzielnie decyzje,
> zeby strzelac, wzial taka odpowiedzialnosc, a oni odebrali mu dow˘dztwo
> plutonu. Na pozegnanie dali ledwo srebrny Krzyz Zaslugi i uscisk dloni.
>
> W Zakopanem atmosfera wok˘l taternik˘w byla gesta. Srodowisko uznalo ich za
> zdrajc˘w. Jedynie Jaworskiemu nikt nie powiedzial prosto w oczy, ze jest
> szuja. Milicjantowi?
>
> Po Hierzyku splywalo to jak po kaczce.
>
> - Jak sie robi tajne operacje, to sie o nich, kurwa, nie rozpowiada - cedzi
> Hierzyk. - Pieprzeni opozycjonisci. Duzo gadali po katach, g˘wno robili. W
> styczniu 1982 roku ktos zawiesil na krzyzu na Giewoncie flage
> "Solidarnosci". Do gopr˘wki przyszlo dw˘ch smutas˘w z SB. Pokazali palcem:
> "P˘jdziesz ty i ty. Godzina czasu". Okazalo sie, jacy byli odwazni, nikt nie
> powiedzial: "Spierdalaj ubeku".
>
> Ostracyzm najbardziej dotknal Szafirskiego. Znajomi traktowali go jak
> powietrze, odwracali sie na ulicy, przestali podawac reke. Mlody himalaista,
> kt˘remu kilka lat wczesniej Szafirski uratowal zycie podczas wyprawy na
> Lhotse, spluwal na jego widok.
>
> Szafirski: - Spotkalem kolege. Pyta: "Rysiek, po co ty to robisz, dla
> pieniedzy?". "Nie dla pieniedzy", odpowiadam. "To dla idei?" "Tak, dla
> idei". Co mialem mu powiedziec.
>
> - Ktos znal prawde? - pytam.
>
> - Przyjaciel, ksiadz Stanislaw Kardasz. On wiedzial.
>
> Ksiedza Kardasza znalazlem w Toruniu. Jest proboszczem parafii MB
> Zwycieskiej, kapelanem torunskiej policji. Himalaista, razem z Szafirskim
> wspinali sie na Mount Everest i Annapurne. Ksiadz w Tatrach nie byl od stanu
> wojennego.
>
> Zapytalem, czy wiedzial, ze Szafirski szkoli milicjant˘w, zeby wydobyc
> informacje o Wujku.
>
> - Niech pan nie wierzy. To czarna karta w historii taternictwa, wiec lepiej
> do tego nie wracajmy. Ryszard jest moim przyjacielem i jest mi bardzo
> przykro, ze wplatal sie w te historie. Niepotrzebnie sie zeszmacil.
>
> - Kiedy ksiadz dowiedzial sie o jego motywach?
>
> - Odwiedzilem go w Kanadzie kilka lat temu. Dlugo o tym rozmawialismy.
> Bardzo przezyl odrzucenie srodowiska. Po tym, jak sprawe naglosnila Wolna
> Europa, mial wiele przykrosci. Potepienie bylo powszechne. Mysle, ze dlatego
> wyemigrowal.
>
> - Przed wyjazdem do Kanady w roku 1982 nic ksiedzu nie m˘wil? - pytam.
>
> - Powiedzial. Odwiedzil mnie i tlumaczyl, ze oni od tych zomowc˘w wyciagaja
> informacje o Wujku. - I co?
>
> - I wtedy w to nie uwierzylem, i nie wierze dzis.
>
>
> Nie wierze w nawr˘conego milicjanta
>
> Jaworski: - Przygotowalem jeszcze dwa egzemplarze raportu. Uzupelnione o to,
> czego dowiedzielismy sie na Ornaku. Pierwszy, to byla podw˘jna kartka z
> brulionu. W kratke. Zapisana drobnym maczkiem. Dolaczone bylo do tego
> zdjecie Walerka. Ten egzemplarz dzien przed wypadkiem dalem Bogdanowi
> Zaledze.
>
> Drugi raport byl przepisany na maszynie, zalaczylem do niego wczesniejsze
> notatki, zdobyta liste konfident˘w WOP i agentury SB w tatrzanskich
> schroniskach. Wszystko zapakowalem do skoroszytu i zawiozlem do Czarnej G˘ry
> pod Nowym Targiem. Proboszczem tamtejszej parafii byl ojciec Hugo, kt˘ry
> przyjaznil sie z Szafirskim. Ryszard przed wyjazdem do Kanady powiedzial, ze
> zakonnik jest godny zaufania i mozna mu oddac materialy na przechowanie.
>
> Szafirski: - Straszliwie tego zaluje - bylem taki skolowany przed wyjazdem,
> ze nie zdazylem uprzedzic ojca Hugona, ze zglosi sie do niego Jacek.
>
> - Czarna G˘ra to koniec swiata, kosci˘l na koncu wsi. Nie zastalem
> proboszcza - opowiada Jaworski. - Czekalem na plebanii kilka godzin.
> Wygladal na zaskoczonego, ale wysluchal mnie. Powiedzial, ze przechowa
> skoroszyt.
>
> - Kiedy to bylo?
>
> - W Wigilie 1982 roku.
>
> Nie rozmawialem z ojcem Hugonem Leszczynskim. Umarl jesienia ubieglego roku.
> Byl opatem klasztoru Cysters˘w.
>
> Kr˘tko przed smiercia wywiad z zakonnikiem przeprowadzil J˘zef Figura z
> "Tygodnika Podhalanskiego".
>
> - Ojciec Hugo bardzo niechetnie wracal to tej historii - opowiada Figura. -
> Potwierdzil, ze w Wigilie 1982 roku przyszedl do niego czlowiek ubrany w
> goprowski czerwony sweter, pokazal milicyjna legitymacje i zostawil na
> przechowanie teczke. Ale ojciec Hugo nie uwierzyl w jego opowiesc -
> nawr˘conego milicjanta. Uznal, ze to jest prowokacja i chwile po wyjsciu
> tego czlowieka wrzucil teczke do pieca.
>
> To samo opowiedzial Rafalowi Jaworskiemu, dziennikarzowi katowickiej "Gazety
> Wyborczej": - Rozmawialem z nim telefonicznie. Byl zagniewany. Powiedzial,
> ze dostal teczke, ale ja spalil. "Prosze juz wiecej nie dzwonic ani nie
> przyjezdzac".
>
>
> Knuli cos obaj
>
> Mieczyslaw Kolodziejczyk byl szwagrem Bogdana Zalegi. To w jego mieszkaniu
> Jaworski na dzien przed wypadkiem mial przekazac mu ostatni egzemplarz
> raportu.
>
> - Chocby mnie ktos zabil, to nie kojarze - m˘wi Kolodziejczyk. - Knuli cos
> obaj, ale nawet nie chcialem wiedziec co. Obrazony bylem na Jaworskiego za
> tych zomowc˘w. Nie moglem sie nadziwic, ze Zalega, taki opozycjonista i
> korowiec, traktuje Jaworskiego jak przyjaciela. Przeciez wiedzial, ze to
> milicjant. Zglupialem zupelnie, jak "Bobas" powiedzial, ze to jest nasz
> czlowiek i kazal podjac z Jaworskim wsp˘lprace. Przez caly stan wojenny i po
> nim przywozil z Warszawy prase. Ja ja roznosilem p˘zniej po skrytkach.
> Jaworski wyszkolil mnie w zasadach konspiracji.
>
> - Powiedzial panu, jak to bylo z zomowcami? - pytam.
>
> - Domyslilem sie. Ale nigdy bym nie przypuszczal, ze z Hierza taki psycholog
> - smieje sie.
>
> - A wypadek Jaworskiego?
>
> - Wiedzialem.
>
> Andrzej Slodki, byly antyterrorysta, podejrzewal, ze wypadek jest lipa od
> samego poczatku: - Nie rozumialem tylko po co. Jesli chcial odejsc z
> milicji, wystarczylo napisac raport o zwolnienie.
>
> Jaworski: - To byloby podejrzane - wiedzialem za duzo i zbyt niebezpiecznych
> rzeczy. Czlowiek z rozbita glowa, amnezja i uszkodzonym m˘zgiem przestaje
> byc niebezpieczny.
>
>
> Czas pracy u podstaw
>
> W krakowskim podziemiu Jaworskiego prowadzil Zbigniew Kubiak, matematyk,
> przed stanem wojennym szef nauczycielskiej "Solidarnosci" w Nowej Hucie.
> Dzis mieszka we Francji.
>
> - Dostalem polecenie od Wladyslawa Hardka, szefa podziemia, ze mam przejac i
> poprowadzic Jacka Jaworskiego, oficera milicji - opowiada Kubiak.
>
> - Nie zadawalem pytan. Bylo oczywiste, ze to nasz czlowiek. Jacek mial
> milicyjne dokumenty, m˘gl swobodnie i bezpiecznie przewozic duze ilosci
> bibuly. Nie byl agentem SB. W jego otoczeniu nie bylo ani jednej wsypy.
> Uczestniczyl w posiedzeniach MKS-u i ani jedna informacja nie wyplynela na
> zewnatrz. Wiem, ze mial jeszcze podziemne kontakty w Warszawie i Rzeszowie.
>
> W Warszawie byli to Hrabowscy i Zalega.
>
> W Rzeszowie - J˘zef Baran z "Solidarnosci" RI.
>
> - Jako sedzia miedzynarodowy dzudo wyjezdzalem w polowie lat
> osiemdziesiatych na Zach˘d - m˘wi Jaworski. - J˘zek dawal mi jakies
> mikrofilmy, kt˘re oddawalem w Brukseli kurierom z jakichs chrzescijanskich
> zwiazk˘w zawodowych.
>
> Nie udalo mi sie potwierdzic tej informacji - Baran wyemigrowal do Norwegii.
> Nie znalazlem jego nowego adresu.
>
> Janusz Witek, "Kr˘lik", byly uczen Jaworskiego, twierdzi, ze pomagal pakowac
> mu mikrofilmy. - Do mydla i w raczce pedzla do golenia - opowiada Witek.
>
> Kubiak: - Jacek mial kilka hektar˘w ziemi i stara chalupe na Orawie.
> Zaproponowal, zeby "Solidarnosc" dolozyla sie do remontu. Bedzie miala tajna
> kryj˘wke i osrodek wypoczynkowy. U Jaworskiego odbylo sie kilka oboz˘w
> Federacji Mlodziezy Walczacej, przychodzily grupy oazowe. Od polowy lat
> osiemdziesiatych robilismy z Jackiem gl˘wnie robote naziemna, z mlodzieza.
> Nazywam ten okres czasem pracy u podstaw.
>
> - A co z domem "Solidarnosci"? - pytam.
>
> - Nic z tego nie wyszlo. Zaczeli w regionie zarzucac Jackowi, ze ten dom to
> prywata. Polskie piekielko. Obrazil sie. Kazal przeliczyc na dolary
> wszystkie pieniadze, kt˘re "Solidarnosc" dala na remont. Splacil to w kilku
> ratach.
>
> Zbigniew Bujak, jeden z przyw˘dc˘w podziemia, dzis prezes Gl˘wnego Urzedu
> Cel, nie wiedzial o poruczniku Jacku Jaworskim.
>
> - Nie prowadzilismy regularnej rekrutacji agent˘w - m˘wi. - Uwazalismy, ze
> takimi metodami "Solidarnosc" nie powinna sie poslugiwac i nie budowalismy
> na tym naszej dzialalnosci. Ale kontakty z oficerami milicji byly na pewno.
> Nie wykluczam, ze byly w Krakowie. Wladek Hardek, szef "Solidarnosci" w
> Malopolsce, mial niekonwencjonalne pomysly.
>
>
> One wszystkie byly niepozorne
>
> Co sie stalo z raportami? Jeden splonal. Dwa mial Zalega. Jeden przekazali
> bracia Hrabowscy. Komu?
>
> - Kurierce - m˘wi Wladyslaw, starszy brat Hrabowski. - Zofii Florianczyk.
>
> Zosia Florianczyk pracuje dzis w "Gazecie".
>
> - Nie pamietam, nic ze mnie nie wycisniesz - broni sie Zosia. - Przenosilam
> takie ilosci tajnych material˘w, ze nadwerezylam kregoslup.
>
> - Niepozorna karteczka, odreczne pismo. W formie sciagi - pr˘buje.
>
> - One wszystkie byly niepozorne.
>
> - Moze czytalas?
>
> - Ja staralam sie nie pamietac adres˘w, zapominac nazwiska ludzi. Wypieralam
> wszystko z pamieci na wypadek aresztowania. Nigdy niczego nie czytalam.
>
> - Kto m˘gl to odebrac?
>
> - Slawek. Czeslaw Bielecki.
>
> Niestety, Bielecki r˘wniez nie przypomina sobie takiego dokumentu. Nazwiska
> Jaworskiego tez. - Znalem setki ludzi, ale w wielu przypadkach tylko ich
> pseudonimy - tlumaczy.
>
> Zbigniew Romaszewski, senator z ROP-u, domysla sie, ze Bogdan Zalega pod
> koniec sierpnia 1982 roku chcial sie z nim skontaktowac wlasnie w sprawie
> raportu z Wujka.
>
> - Ukrywalem sie wtedy w Grodzisku i przez lacznika dostalem informacje, ze
> Zalega ma wazna sprawe. Nie zdazylismy sie spotkac, bo 29 sierpnia zostalem
> aresztowany. Nadal mnie agent - m˘wi.
>
> - Dlaczego pan sadzi, ze chodzilo o Wujka? - pytam.
>
> - Bo dwa lata temu dowiedzialem sie, ze Bogdan mial raport taternik˘w - m˘wi
> senator.
>
> Romaszewski poznal Zalege w Radomiu w roku 1976. Komitet Obrony Robotnik˘w
> pomagal tam represjonowanym.
>
> - Bogdan, zapalony szachista, bardzo elegancki pan, zawsze z parasolem, i
> Bogusia Blajfer mieli za zadanie zalatwic komus wegiel na zime - wspomina
> Romaszewski. - Przywiezli go konna fura. Dwoje elegant˘w na furze, wygladalo
> to przezabawnie - smieje sie.
>
> W stanie wojennym Zalega byl jednym z redaktor˘w "Fakt˘w", wysokonakladowego
> (jak na podziemie) pisma mazowieckiej "Solidarnosci".
>
> Jaworski twierdzi, ze w "Faktach" ukazalo sie kilka jego tekst˘w.
>
> Archiwalne numery znalazlem w Osrodku Dokumentacji "Karta". Sa w nich
> teksty, kt˘rych autorstwo przypisuje sobie Jaworski.
>
> Czy jest mozliwe, ze Zalega przechowal raporty z Wujka?
>
> Miroslaw Chojecki, w latach siedemdziesiatych czlonek Komitetu Obrony
> Robotnik˘w i zalozyciel NOW-ej, w latach osiemdziesiatych tw˘rca
> emigracyjnego "Kontaktu", po powrocie do Polski w roku 1992 widzial sie z
> Zalega.
>
> - Przekazano mi, ze "Bobas" prosi o spotkanie - opowiada Chojecki. -
> Pojechalem na Prage. Byl pijany. Zaczal mi opowiadac o Wujku, o jakichs
> materialach. Nie potraktowalem tego powaznie. Dzisiaj zaluje bardzo.
>
> Zalega nie poradzil sobie z wolnoscia. Koledzy zostali poslami, poszli do
> biznesu. On pil do konca. Pekl mu zylak krtani. Wykrwawil sie.
>
> Dom przy Podhalanskiej jest opuszczony. Syna Bogdana Zalegi wychowuje jego
> brat, Marek.
>
> Rozmawialem z nim - nic nie wie o raportach.
>
>
> Dwa lata za amfe
>
> - Dlaczego po roku 1989 glosno pan nie m˘wil, czego sie dowiedzieliscie o
> Wujku? - pytam Hierzyka.
>
> - To byl piekny epizod, ciekawy, ale minal. Szafirski nie wr˘cil z Kanady,
> Jaworski do Pieciu Staw˘w tez juz nie wpadal. Po roku 1983 Wujek mnie
> interesowal jak zeszloroczne liscie.
>
> W roku 1990 Hierz wyjechal z Tatr. Zamieszkal u Bogdana Zalegi na
> warszawskiej Pradze. Zalega mial warsztat wulkanizacyjny przy ul.
> Podhalanskiej.
>
> Hierzyk troche mu pomagal, na rogu Wsp˘lnej i Marszalkowskiej handlowal z
> l˘zka polowego hinduskimi ubraniami, dorobil sie budy na Stegnach.
>
> - I zapachnialy mi wielkie pieniadze - opowiada. Dla Niemc˘w produkowal
> amfetamine. Doskonalej jakosci. Wpadl, dostal wyrok, odsiedzial dwa lata.
> Wstydzi sie.
>
> Szafirski: - Przezylem tyle nieprzyjemnosci, ze nie chcialem miec z krajem
> nic wsp˘lnego. Nie wiedzialem nawet, ze trwa proces.
>
> W Kanadzie byl pokojowym malarzem, robotnikiem budowlanym. Po latach dorobil
> sie pralni. P˘ki nie splajtowala polska flota rybacka, opieral naszych
> marynarzy. Teskni.
>
>
> Za co przepraszam
>
> Katowice, 13 lutego, przed sadem zeznaje Jacek Jaworski.
>
> Prokurator: - Niech pan wyjasni, dlaczego zglosil sie pan tak p˘zno.
> Sledztwo bylo prowadzone od poczatku lat dziewiecdziesiatych. Dlaczego nie
> przekazal pan swojej wiedzy podczas pierwszego procesu. Dlaczego nie zglosil
> sie pan do parlamentarnej komisji Jana Rokity, kt˘ra prowadzila dochodzenie?
>
>
> Swiadek: - Nie wiedzialem, ze jest taka komisja. Bylem wtedy za granica. Nie
> wierzylem tez w niezawislosc sad˘w. Za co przepraszam.
>
> Jaworski twierdzi, ze w roku 1993 spotkal sie z Jerzym Milewskim, szefem
> Biura Bezpieczenstwa Narodowego w kancelarii prezydenta Walesy.
>
> - Milewski byl kolega z g˘r. Wsp˘lnie sie wspinalismy. Opowiedzialem mu o
> wszystkim, zostawilem do siebie kontakt i oddalem sie do dyspozycji - m˘wi
> Jaworski. - Nikt nigdy nie zadzwonil.
>
> Jerzy Milewski nie zyje od dw˘ch lat.
>
> Sa dwie mozliwosci: Jaworski klamie albo Milewski mu nie uwierzyl.
>
> Z 22 oskarzonych milicjant˘w na wszystkie rozprawy przychodzi tylko Walerek.
>
>
> - Dlaczego Jaworski wam to robi? Byl waszym kolega - pytam.
>
> - Sam wybieram sobie koleg˘w - chorazy jest wsciekly. - Wie pan, ze on mial
> wypadek z glowa? - m˘wi.
>
> - Wiem.
>
>
> Ofiary
>
> Jacek Jaworski trzy lata temu wr˘cil do Danielek. Wczesniej cztery lata
> spedzil w Niemczech i Stanach Zjednoczonych, gdzie uczyl sie kolarstwa
> g˘rskiego. Wok˘l Danielek, na Podhalu i Orawie oznakowal 120 kilometr˘w
> g˘rskich tras rowerowych. Trenuje czterdziestu zawodnik˘w.
>
> Jaworski: - Dziesiec lat temu spotkalem Andrzeja R. na drodze kolo Bielska.
> Bardzo go lubilem, on byl na Wujku, strzelal, ale nikogo nie zabil. Stalem w
> korku. R. podbiegl do auta. Cieszyl sie, ze mnie zobaczyl. "Panie
> poruczniku, panie poruczniku, bo my jestesmy w tamtej nysce, co u pana
> slychac?". Widzialem, ze ma mnie za przyjaciela. Czulem sie podle.
>
> - Wie pan, co sie z nimi dzialo po stanie wojennym?
>
> - Nie. Bardzo chcialbym wiedziec.
>
> Wyslalem mu reportaz Jacka Hugo-Badera "Pluton" z roku 1993. O tym, jak
> chleja, jak im sie Wujek sni po nocach, jak sie lecza psychiatrycznie. Ze
> jeden popelnil samob˘jstwo.
>
> Jaworski zadzwonil wieczorem: - Przeczytalem. Zabrzmi zle, ale mysle, ze
> g˘rnicy, kt˘rzy zgineli, to bohaterowie. Ofiarami sa ci, kt˘rzy do nich
> strzelali.
>
>
> *Zadne nazwisko nie zostalo zmienione
>
> *16 grudnia 1981r., przeciwko zbuntowanej kopalni Wujek wladze skierowaly
> oddzialy ZOMO, czolgi i pluton specjalny.Czolg rozbil mur otaczajacy
> kopalnie w miejscu gdzie dzis stoi krzyz-pomnik upamietniajacy dziewieciu
> zabitych g˘rnik˘w. Pluton zajal miejsce na rampie, skad widac bylo g˘rnik˘w
> rzucajacych w milicjant˘w srubami, odrzucajacych pojemniki z gazem, pekajace
> tarcze. Milicjanci zaczeli wycofywac sie z placu. Wtedy padly strzaly.
> Karetki wywozace rannych przeciskaly sie przez szpaler zomowc˘w, kt˘rzy
> walili po dachach ambulans˘w palkami.
>
>
>


Podziel się:
Temat Autor Wysłane

trener alpinistycznej kadry narodowej

TomaszKa 19 lut 2006 - 21:08:44

Re: trener alpinistycznej kadry narodowej

tjn 20 lut 2006 - 09:08:35

Re: trener alpinistycznej kadry narodowej

TomaszKa 20 lut 2006 - 10:55:58

Re: trener alpinistycznej kadry narodowej

Manu 20 lut 2006 - 11:20:39

Re: trener alpinistycznej kadry narodowej

TomaszKa 20 lut 2006 - 11:48:34

Re: trener alpinistycznej kadry narodowej

Manu 20 lut 2006 - 12:23:46

Re: trener alpinistycznej kadry narodowej

Anonim 20 lut 2006 - 15:24:33

Re: trener alpinistycznej kadry narodowej

Manu 20 lut 2006 - 17:23:48

Re: trener alpinistycznej kadry narodowej

Anonim 20 lut 2006 - 18:48:55

Re: trener alpinistycznej kadry narodowej

Manu 21 lut 2006 - 10:01:06

Re: trener alpinistycznej kadry narodowej

Anonim 21 lut 2006 - 11:37:15

Re: trener alpinistycznej kadry narodowej

Manu 21 lut 2006 - 12:14:26

Re: trener alpinistycznej kadry narodowej

kolarz 21 lut 2006 - 09:02:43

Re: trener alpinistycznej kadry narodowej

czosnek71 21 lut 2006 - 09:09:58

Re: trener alpinistycznej kadry narodowej

dr know 21 lut 2006 - 09:11:31

Re: trener alpinistycznej kadry narodowej

Manu 21 lut 2006 - 10:13:36

Re: trener alpinistycznej kadry narodowej

kolarz 21 lut 2006 - 11:00:27

Re: trener alpinistycznej kadry narodowej

TomaszKa 21 lut 2006 - 10:41:19

Re: trener alpinistycznej kadry narodowej

Manu 21 lut 2006 - 11:07:21

Re: trener alpinistycznej kadry narodowej

mazeno 21 lut 2006 - 11:29:09

Re: trener alpinistycznej kadry narodowej

kolarz 21 lut 2006 - 11:36:24

Re: trener alpinistycznej kadry narodowej

mazeno 21 lut 2006 - 11:40:09

Re: trener alpinistycznej kadry narodowej

kolarz 21 lut 2006 - 13:27:59

Re: trener alpinistycznej kadry narodowej

mazeno 21 lut 2006 - 13:33:57

Re: trener alpinistycznej kadry narodowej

behemot 21 lut 2006 - 12:38:39

» Re: trener alpinistycznej kadry narodowej

Manu 21 lut 2006 - 13:12:55

Re: trener alpinistycznej kadry narodowej

mazeno 21 lut 2006 - 13:29:30

Re: trener alpinistycznej kadry narodowej

Manu 21 lut 2006 - 13:36:24

Re: trener alpinistycznej kadry narodowej

mazeno 21 lut 2006 - 13:54:25

Re: trener alpinistycznej kadry narodowej

Manu 21 lut 2006 - 14:19:54

Re: trener alpinistycznej kadry narodowej

mazeno 21 lut 2006 - 14:34:17

Re: trener alpinistycznej kadry narodowej

Manu 21 lut 2006 - 14:45:26

Re: trener alpinistycznej kadry narodowej

mazeno 21 lut 2006 - 14:54:11

Re: trener alpinistycznej kadry narodowej

behemot 21 lut 2006 - 13:41:53

Re: trener alpinistycznej kadry narodowej

dr know 21 lut 2006 - 14:35:48

Re: trener alpinistycznej kadry narodowej

Anonim 21 lut 2006 - 14:51:09

Re: trener alpinistycznej kadry narodowej

Manu 21 lut 2006 - 15:51:45



Nie możesz pisać w tym wątku ponieważ został on zamknięty