Manu
Rozumiem Twoje racje, tym bardziej, że osobiście znasz J. Ale spróbuj jednak dostrzec inne aspekty tej sprawy i spraw pokrewnych. Patrzysz na nie, moim zdaniem, zbyt emocjonalnie.
Otóż wiemy, czym były ZOMO. I chyba wielu ludziom dużą przykrość sprawiła wiadomość, że niektórzy znani taternicy szkolili zomowców. (Ja na początku nie wierzyłem). Nie znam motywacji tych ludzi, w każdym wypadku pewnie była inna, i daleki jestem od opluwania. Ale gdyby mi się przydarzyła w życiu taka historia musiałbym publicznie (tzn. w swoim środowisku) powiedzieć, co i jak. Przecież to nie jest nic nie znaczący epizod w życiorysie. Chyba, że olewam ludzi, wśród których żyję. Tego typu decyzje były decyzjami o charakterze zasadniczym: to nie były decyzje polityczne, tylko moralne, pokazywały, jaki masz stosunek do świata, co jest dla ciebie ważne, jak pojmujesz "przyzwoitość". Manu, w tamtych warunkach to była naprawdę Herbertowska "kwestia smaku". (Podobnie kwestią smaku jest robienie z Leppera wicemarszałka, a z RM ulubionej radiostacji rządu. Ale dziś żyjemy w demokratycznym państwie i smak Kaczorów mi wisi, a wtedy żyliśmy w państwie totalitarnym i "inny" smak lub w ogóle brak smaku był aktem nie-solidarności. A w pewnych sytuacjach trzeba być solidarnym, tego wymaga przyzwoitość).
Wcale nie wykluczam, że wielu ludzi, o których mowa w tym wątku ma jakieś poważne argumenty. Ale - o ile mi wiadomo - przynajmniej w przypadku Ryszarda Szafirskiego - nigdy ich on nie przedstawił. (Jeśli się mylę, to mnie "naprostuj"). I znowu, żeby było jasne: nie osądzam Szafirskiego, ale sądzę, że ten, kto ujawnił jego szkolenia, dobrze zrobił. W tamtych czasach szkolenie zomowców nie było czymś normalnym, neutralnym moralnie, to nie to samo, co szkolenia przez Długosza komandosów 20 lat wcześniej.
Co do Jaworskiego: chciałbym, żeby było tak, jak on mówi. Ale nie porównuj jego historii do historii Klossa, bo to dziecinada. Kopalnia Wujek, ZOMO, stan wojenny, współpracaz WRONą - to było naprawdę.
pozdr