>>No ale coz ja jestem skazony relatywizmem, taki juz moj pojebany los...
tak i na dodatek jakąś specyficzna odmianą...
bo:
>>dla Ciebie i Doktora nie ma nad czym sie zastanawiac wystarczy jeden epizod
by czlowieka zaszufladkowac. Nie ma znaczenia czy Harrer czy Rudolf Hoss...
Dla Was to ten sam poziom...
w takiej sytuacji nagle nie potrafisz złapac róznicy
w innych tak - czy ja napisałem że to ten sam poziom?
napisałem <[
www.wspinanie.pl];:
>>>>>>>>>>>>>>>
a któz tu mówi o potępianiu...to róznica w punkcie wyjścia (kłania się relacja pedalsto-zboczenie);
bu u mnie punktem wyjścia jest nazwanie rzeczy po imieniu - tu "kurestwa";
i mozna na tym poprzestać, a mozna się jednostkowo pochylić i rozróznić mniejsze większe kurestwo...ale zawsze kurestwo;
u Ciebie wrazliwość nie pozwala na nazwanie rzeczy po imieniu i startujesz z punktu normalność/konieczność/inne tego typu wolty słowne mające zakryc sedno.....;
>>>>>>>>>>>>>>>
jak ty z tego potrafisz wyciagną ten sam poziom "zła", albo jeszcze lepiej - ten sam poziom relatywizmu (Twego i mego) to ja gratuluję lotności;
i najlepiej zwalic wszystko na biedę, a jeszcze lepiej los:
>> taki juz moj pojebany los...
w miejsce los wstawiamy cokolwiek równie enigmatycznego/transcendentalnego i juz wychodzi żeś wierzący...
...parafrazując:
Transcendentalnie Seler budzi się
Transcendentalnie kroi chleb i je
A nad Selera głową świeci się
To nowy dzień
To nowy dzień jest nad Selerem...
od kalendarzy Seler kupił myśl
że będzie coraz więcej nowych dni....
pozdr
dr know
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2006-01-10 16:35 przez dr know.