>>Ot, relatywizm jak i twoj.
a chuja taki sam;
jest skala makro i mikro;
po za tym punkt startu nas różni bo:
>>Jednakze daleki jestem od potepiania w czambul wszystkich ktorzy wyrabiali "czerwona ksiazeczke"
by moc zrealizowac cos czego pragneli w zyciu (nie mowie oczywiscie o prymitywnych wartosciach materialnych)
a któz tu mówi o potępianiu...to róznica w punkcie wyjścia (kłania się relacja pedalsto-zboczenie);
bu u mnie punktem wyjścia jest nazwanie rzeczy po imieniu - tu "kurestwa";
i mozna na tym poprzestać, a mozna się jednostkowo pochylić i rozróznić mniejsze większe kurestwo...ale zawsze kurestwo;
u Ciebie wrazliwość nie pozwala na nazwanie rzeczy po imieniu i startujesz z punktu normalność/konieczność/inne tego typu wolty słowne mające zakryc sedno.....;
juz mówiłem - jak z kelwinami i celsjuszami....
tylko potem płacz lewaków jak się okazuje że uczciwy/wnikliwy Zarządca Hospicjum nie chce kasy płynacej z watpliwych "akcji" (ot - ostatnio pacik w zwiazku ze "Spieprzaj Dziadu")....
paradne - nikt kurwa nie wiedział do czego wstepuje i jaką lojalke podpisuje i co osoba firmuje....a wstępował bo mógł się realizować prywatnie, @#$%& że się do bandzirów zapisywał,
nie nie wiedział/nie widział latem (jesienią?) w '38 ( o Heinrisiu mowa) czym jest SS i w która strone to idzie - nie no kurwa ślepy był - prawda?
ba bądżmy mu wdzięczni, bo część kaski hyclerowi wyciągnąl na działke pt. alpinizm.....
>>byc moze nie kazdy byl tak silna osobowoscia jak Herbert, ale dzieki temu nie jestesmy dzisiaj Bialorusia
a cóz to za powiązanie przyczynowo-skutkowe?
mógłbys rozwinąć? - bo nie wiem o co chodzi....
>>no coz moj drogi, Rodzice nie zawsze moga pomoc.
pomóc, pomóc - a może nie pomóc, tylko zaszczepić w odpowiednim momencie pewne podstawowe, proste wartości - takie prosciutkie jak: "kiedy wejdziesz między wrony, musisz krakac tak jak one" - mądrość ludowa stara jak świat...; mnie Matka od małego mówiła: że wstępując do jakiejkolwiek organizacji, bierze się za nia jakąs tam odpowiedzialnosć" - proste nie?
tak mi to zostało że do pezety się dopiero w 2003 zapisałem;-)
tylko jak mozna zaszczepić samemu będąc umoczonym?
a może właśnie takim powinno byc łatwiej - bo sami w gównie się umazawszy winni chcieć uchronić potomstwo przed tym samym....i tu troche kłania się temat rzeka (na spawkę z Makro co najmniej) odpowiedzialności rodzica za dziecko i wice wersa;-)
pozdr
dr know
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2006-01-10 14:22 przez dr know.