Bodziu,
no własnie Maciek jest dla mnie pewnym przykładem dojrzewania do klasyki. Maciek wie, ze Sea of Dreams to nie to samo co 5.12, czy nawet 5.11+ na własnej w duzej scianie.
Ja jestem drugim przykładem (zimą - kiedys wyznacznikiem dobrego przjscia było dla mnie V+, A0) i piszę z własnego punktu widzenia, tym mi łatwiej, ze klasycznie jestem nie za mocny i nie o swoich przejsciach piszę :-)
Pisze o pewnym wzorcu, do którego chciałbym dązyć i według którego bedę myślał o wspinaniu. Taki wyznacznik klasy przejścia, nawet jezeli nigdy do niego nie dojrzeję
Co oczywiście nie oznacza, ze jak pójde na drogę w jakimś obcym masywie i bedę robił coś w stylu alpejskim to nie przehacze jednego czy drugiego wyciągu - tyle ze zawsze będe miał swiadomość ze po pierwsze mogło być lepiej a po drugie, ze wynika to z tego ze nie jestem w stanie
A co do tego : "pojedzicie i zróbcie klasycznie" to moge tylko powtórzyć słowa Marko z poprzedniego posta (o umiejetności znajdowania linii klasycznej na granicy swoich możliwości)
A co do filmu i mojej ogromnej sympatii dla Ciebie, Krzykacza czy Maryny to się mogę tylko podpisac pod słowami Kolarza.
Jeszcze raz Wesołych Świąt i niech każdy z tego naszego wspólnego nałogu czerpię jak najwięcej radości i satysfakcji
Kuba