Kaśka od urodzenia należała do najżwawszych ludzi jakich znam; już trzeciego dnia po urodzeniu podrzucała całe ciało w celu oderwania się od powierzchni; żadna z pozycji literatury fachowej nie była w stanie pomóc nam z problemem (nie wyłączając bzdurnego Spocke'a i Hurlock'a); poszukiwanie wzorca normy u rówieśników spełzło na niczym;
dla przykładu powiem, że znajomi wpadli do nas pewnego razu z sensacyjną wiadomością, że "poradzili" sobie ze swoją córką i mają dużo wolnego czasu; ich patent polegał na małym (ok. 1,5 m średnicy) dmuchanym baseniku z pompowanym brzegiem; ruszyliśmy z wizytą, żeby sprawdzić jak to działa; ich Ania siedziała bezradnie po środku i jakby uwarunkowana kształtem i symboliką kręgu nie wykonywała żadnych ruchów; Kaśka miała już ok. 4 miesięcy, dawno przeszła już z etapu chwytania wszystkiego co było w zasięgu rąk (przeważnie włosów, okularów, uszu babć, ciotek i innych osób próbujących pochylić się ze słodkim "bu, bu, bu" na ustach) w celu poderwania się do pionu; m.in. zniszczyła parasolkę w łóżeczku bez przerwy na niej wisząc; "w wózku cały czas przypięta była szelkami, na których często dyndała przy burcie "po próbie ucieczki" z powozu; raczkowanie było wyścigiem raczej niż zabawą, aby dopaść do dowolnego mebla i rwać do góry; oczywiście kupiliśmy basen, Kaśka podejrzliwie przyglądała się kolorowemu przedmiotowi, który z dumą pompowałem, zachęcająco patrząc w jej kierunku; oczywiście w tym czasie Kaśka bezustannie pokonywała przestrzeń mieszkania we wszystkich 3 wymiarach; w postawionym na podłodze basenie Kaśka siedziała ok. pół sekundy; przetoczyła się przez bandę na zewnątrz a ja chciałem ją złapać i nie wiedzieć na co licząc wsadzić tam z powrotem; Kaśka jednak była szybsza i sama wtoczyła się do środka i nie zatrzymując się ani na chwilę wewnątrz przejechała przez przeciwną bandę;
pierwszy raz wypadła z kojce jak miała kilka miesięcy; wstawała już przy przedmiotach, ale nie umiała siadać, więc bez przerwy się darła, bo bolały ją nogi a nie mogła usiąść; nocnik z książeczką ( tekst do góry nogami oczywiście) to temat jakiegoś 5/6 miesiąca; chodzenie 9 miesiąc; później wielokrotnie rozbijane kolana (na wszystkich filmach i zdjęciach ma strupy na nogach;
ADHD to oczywistość; w grupie kilku czy kilkunastoosobowej właściwie widać było tylko Kaśkę i to w kilku miejscach na raz; przedszkola, szkoły itd. to wieczne problemy aż do dziś;
dziś ma już 18 lat; paru "zuchwalców" (kandydatów do chodzenia) już się poddało; ostatniemu-perkusista w zespole quasi-rockowym- poradziłem w czasie męskiej rozmowy, żeby napisał jakąś smutną piosenką o swym marnym losie i rozpowszachnił ją na płytach i będzie miał właściwy pożytek ze znajomości z Kaśką, bo wspólna przyszłość to złudzenie;
oczywiście wiem, żo to dopiero początek zabawy; czekam na radosne zakończenie tej zabawy, choćby miało przypominać "Poskromienie Złośnicy" ( również Kaśki);
niestety, nie potrafię Ci nic poradzić Doc; Kaśka próbowała wspinania, w przerwach pomiędzy, tenisem, deskorolką, pływaniem, rowerem, siatkówką.... i obecnie parcourem (właśnie stoi w drzwiach, bo już się umówiła ---- na łamanie kości)...
idę - spróbuję ją powstrzymac, tylko założę kask i nagolenniki.....
..... pamiętaj: "gleba" nie wybacza....