Pragnąłbym dodać, że moja przygoda ze wspinaniem zaczęła się od przeczytania książki W. Żuławskiego pt. "Skalne Lato", "Tragedie Tatrzańskie", "Sygnały ze skalnych ścian".
Uczucie wspaniałe... a jakże wielki sens dążenia na sam szczyt? aby być takim jak oni...
Jednak ludziom w naszych czasach nie jest dane robienie pierwszych dróg w Tatrach. Zastanawiając się doszedłem do wniosku, "szkoda, że nie urodziłem się w latach międzywojennych. trudny okres w dziejach Polski a zarazem jak wiele zostało wprowadzone do polskiego taternictwa... " Teraz tylko pozostaje westchnąć patrząc na Galerię, stwierdzając: Tu kiedyś zginął Birkenmajer... ciekawe czy nadal w nocy strzela żelaziwem... Był mimo wszystko wielki ponieważ mimo tamtego sprzętu zdobył się na odwagę i chciał pokonać swoją słabość...
Zarazem wychodzę z podobnego założenia... mianowicie: uważam, że wszyscy powinni nauczyć się skromności oraz respektu wobec gór pomimo swojej wielkiej ocenia swojej osoby. Jesteśmy niczym w porównaniu do Granitowych szczytów... groźnych i nadal pochłaniających kolejne ofiary, które nie uwzględniły niebezpieczeństwa płynącego z samej obecności na ich zboczach.
Pozdrawiam!
Czy dążę w górę w akrobatycznej wędrówce po
pionowym urwisku, czy leżę na upłazie w
ścianach, patrząc tylko na turnie,
zawsze mam to samo niezachwiane poczucie,
ze stykam się z największym sensem mego
życia.