Jerry, z pewną regularnością wychodzi z ciebie źle sklecony szalet. Tym nie mniej jestem zdziwiony, że w tak ewidentnej sprawie wykazujesz się wodogłowiem. Argumentacja twoja jest typowo lewacka. To są fakty Jerry. Tak właśnie mówi Jaruga-Nowacka i inni z tej kaprawej paczki. Sprowadzają dyskusję do ekonomii. Są tutaj dwie bzdury. Pierwsza jest taka, że oczywistym jest, że gdyby Polska była krajem zasobnym, aborcji by to nie wyeliminowało. To są jakieś mrzonki. Zapewne w znacznej mierze wyeliminowałoby to zabiegi wykonywane w jakieś obórce łyżką i pensetą, nie mniej jednak samej aborcji by to nie zmniejszyło. Bo niby czemu? Wszelkie tego typu prognozy są wyssane z palca. Młoda panienka, która zaszła w ciążę, a której rodzina jest bogata też nie będzie chciała dziecka. Nie dlatego, że nie ma kasy, ale dlatego, ze jej życie się o 180st obróci, nie w kierunku, w którym by chciała.
Drugą bzdurą jest to, że suponuje się, że dopóki nie poprawi się sytuacji ekonomicznej kraju, nie ma co szukać temtow zastępczych. To już zupełnie mnie zdumiewa, skoro istnieje możliwość, ze zabija się LUDZI. To co, jest chujowo, więc skupmy się na gospodarce, a ludzie niech lądują w krematorium, tak? Ja myślę Jerry, że jedno nie wyklucza drugiego. Idąc tym tropem, należałby również zaprzestać zajmowania się przemocą w rodzinie. No bo goście zwykle tłuka swoje żony, bo są sfrustrowani, nie mają perspektyw, itd. Można powiedzieć, i zapewne będzie to w znacznej mierze prawdziwe, że gdyby w Polsce było normalnie (ekonomicznie), to problem ten byłby znacznie mniejszy. Czy wynika z tego, że należy go odłożyć do czasu polepszenia się warunków ekonomicznych?
Nie wszystko wszkaże daje się sprowadzić do pieniądza stangrecie. Zgoda państwa na aborcję jest pobłogosławieniem cywilizacji śmierci. Problem ten jest problemem stricte etycznym i związek jego z ekonomią jest którymś tam z rzędu wątkiem pobocznym. Czy państwo jest bogate, czy biedne, gdy błogosławi aborcję, zabija ludzkość w swoim społeczeństwie. Wpływ tego na umysły ludzi nie jest do wyrażenia w PKB.
Smuci mnie, że tego nie rozumiesz.