> Wiele innych "historycznych" wyczynów przyjęto
> natomiast "na czystą wiarę w słowo".
> Przykłady najbardziej bulwersujące to chińska
> wyprawa na Everest z 1960 czy Revol i "Czapkins"
> na Nanga Parbat
Teorię o sukcesie M&I powszechnie odrzuca się pomimo istnienia bardzo silnych poszlak ją wspierających, a tymczasem teorie o Everest 60' i Nanga Parbat R+Cz to prawdy oświecone, choć wiele wskazuje na to, że to kłamstwa.
Prawda przeszkadza nie tylko dyktatorom, ale również i przede wszystkim gawiedzi, która potrafi kierować się jedynie prymitywnymi instynktami przy ocenianiu zjawisk. Do dzisiaj pokutuje kłamstwo, że w meczu z Anglią w Chorzowie w 1973 r. pierwszą bramkę strzelił Gadocha, natomiast Lubański został sfaulowany przez McFarlanda. Gawiedź nie tylko nie potrafi właściwie oceniać zdarzeń, ale nie ma też odwagi przyznać się do błędu przy okazaniu jej prawdy. Tak jest w przypadku szczekania na pewnego znanego polskiego duchownego, co to rzekomo powiedział, że otrzymał luksusowy samochód od bezdomnego. I teraz cała Polska parafrazuje ten prezent od bezdomnego przy każdej okazji ("Ładny masz dom. - Od bezdomnego dostałem!"). I nawet jak się baranom pokaże całą wypowiedź, a nie zmanipulowaną, to oni dalej swoje. Przyznanie się do błędu wymaga odwagi, a tymczasem gawiedź to zbiór anonimów chowających się jeden za drugim, a anonimowość z zasady jest tchórzliwa.
Przy wyjaśnieniu zagadki M&I przeszkadzają zarówno Chińczycy, jak i motłoch natrząsający się z "dżentelmenów w marynarkach próbujących zdobyć Everest". Motłoch nie chce zmienić zdania, bo to odebrałoby im możliwość pokrzykiwania zza płotu.
Pozostaje mieć tylko nadzieję, że jeżeli Chińczycy znaleźli jakieś dowody na zdobycie szczytu w 1924 r., to zachowali je gdzieś w archiwum. Dokumenty z Katynia też w końcu odkopano.