Witam Wszystkich w nowym wątku.
W watku "Wędkowanie, a stanowisko" pojawił się temat rzekomego pierszeństwa prowadzenia przed wędką.
Osobiście jako wspinacz, który załapał się na tzw. starą szkołę, mam respekt do stylu i duzo pokory. Będąc w skałach, spotykając kogoś, kto chce się rozgrzać na moim projekcie, albo kto po prostu chciałby przejsc zajmowaną przeze mnie droge, nie wyobrazam sobie, zeby mu powiedziec, ze NIE. Tak normalnie po ludzku.
Wspinanie, oprocz magii ruchu, wyzwań i walki ze swoimi słabosciami, jest cudowną szkołą partnerstwa, szlifowaniem emocjonalnosci, wspołzycia z natura i drugim czlowiekiem. Nie zabierajmy sobie tego!
Wszechobecne sztuczne sciany i powszechna komercha spowodowaly, ze atmosfera w skalach niewiele rozni sie od nadbaltyckiej plazy (no, moze BMI jest inne). OK, skaly sa dla wszystkich. Calego swiata nie uzdrowimy, ale rozmową i dobrym przykladem mozna naprawde duzo zdzialac.
Uważam, ze zasada "kto pierwszy, ten lepszy" jest żenującym uproszczeniem sprowadzajacym wspinanie do poziomu towaru (ktorym od wielu lat powszechnie jest, jednak na co nie mam zgody i nad czym ubolewam).
Jaki przykład dajemy dzieciakom w kolejce do drogi spławiając innego wspinacza? Egoizm, zamkniecie na drugiego czlowieka, roszczeniowosc, brak dialogu, obojetnosc.
Podsumowujac uważam, że jeśli spotykają się serdeczni, dojrzali ludzie, to zawsze uda się dogadać.
Popcorn juz pyka.
Ania