andrzej Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> - Dla ludzi niezwiązanych z górami dowolna
> aktywność w górach to już niepotrzebne ryzyko.
> Czytając komentarze, również Onetowe, pod
> artykułami o górach, można by odnieść wrażenie, że
> jedynymi niekontrowersyjnymi funkcjami człowieka
> są spanie, jedzenie i przeczekiwanie życia. Cała
> reszta już jest zbytkiem i obciążeniem dla
> społeczeństwa – mówi dyrektor Festiwalu Górskiego
> Maciej Sokołowski.
>
> [
kultura.onet.pl]
> AM
Dyskusja zadziwiająca, natomiast abstrahując od powyższych.
Przytoczenie wypowiedzi Maćka nijak ma się do tematu!
Czym innym jest jazda na rowerze i zachęcanie do niej, czym innym jest downhill.
Czym innym jest spacer pod Reglami czy wyjście do Murowańca a czym innym wejście na Rysy czy wspinanie.
Obserwując rodziców na ściankach widać 2 postawy:
- rodziców niewspinających się - najważniejsze, żeby wszedł i udało się zrobić zdjęcie i nakręcić film
- rodziców wspinających się - powyższe też plus no próbuj próbuj i bywa, że jedyne pochwały padają tylko kiedy dziecko siedzi cicho i nie przeszkadza lub wspina się też - co to powoduje? - Dziecko uczy się kiedy jest chwalone przez opiekuna, a że łaknie więcej to będzie to robić.
A do tematu stricte dyskusji: Tata w żaden sposób nie jest obiektywny wobec swego dziecka. Żaden rodzic nie jest.
To, że dziecko mówi, że go to cieszy a czy to jest pasja czy wynik modelowania ( naśladowania rodziców i ich sposobu życia plus wwym proces ) to się dowiemy kiedy będzie dorosły. Także wszelkie dyskusje na ten temat są bezsensu.
Natomiast ciekawe poczytać, bo to podobnie zadziwiające jak dyskusje i komentarze po burzy na Giewoncie, gdzie rodzice mają postępowanie prokuratorskie i oni są zdziwieni oraz internauci pomstują jakim prawem.
Otóż takim prawem, że rodzic do 15. roku życia dziecka odpowiada za nie. Wszelkie zdarzenia kończą się ustawowo postępowaniem prokuratorskim, kuratorem. Nie ma znaczenia czy to wypadek ma miejsce na schodach własnego domu czy w burzy na Giewoncie. Oczywiście wobec tego drugiego obawiam się, że nie będzie rozważań i rodzice mogą mieć kuratora na stałe albo nawet ograniczenie (oby tylko) praw rodzicielskich.
Także pozostaje gratulować, że sprawiło to radość przynajmniej na poziomie deklaracji. I cieszmy się, że nic się stało.
Na marginesie dodam jeszcze jedną rzecz, która mnie powstrzymuje - otóż kiedy dziecko nie ma granic, nie ma lęku,
Przykład:jazda na nartach na krechę bez refleksji - nie mam patentu jeszcze jak to opanować...
a wspinając się z dzieckiem znacznie przestawiamy tę granicę czyli dziecko ma tendencję szczególnie chłopcy do przekraczania granicy bezpieczeństwa w późniejszym życiu. O uzależnieniu od adrenaliny nie będę mówić, bo na razie są to przypuszczenia tylko za mało badań.