Odpadnięcie na ścianie wspinaczkowej a odpadnięcie w skałach to dwie różne sprawy. Na przeciętnej ścianie odpadnięcia są właściwie takie same - swobodny, krótki lot w powietrze i tyle. To się da wytrenować. W skałach każda droga jest inna, w dodatku rozmieszczenie przelotów rzadsze, często nie widać asekurującego, co psychy nie poprawia, za każdym razem trzeba przełamywać się od nowa. Fajnie jest to opisane w książce "Wspinaczka trening i praktyka" Tam radzą, żeby takie psychiczne miejsca na drodze pokonywać częstotliwością, odpadać wpierw blisko punktu, później ruch wyżej, i kolejny ruch i dochodzimy do momentu, kiedy mamy pancerną odporność na lot w tym miejscu. Ale później jest kolejna droga i kolejne problemy z psychą i tak w nieskończoność.