Niestety tej drogi nie da się inaczej asekurować...
Elder Statesman idzie rysą, w której siada friend rozmiar 6 i stamtąd jest dynamiczny ruch za kant. Michelle nie dał rady utrzymać wahadła w tej próbie (wcześniej tego dnia przeszedł drogę bez problemu na wędkę 2 razy, a wcześniej zapatentował i poprowadził).
Chwytu, na którym rdzeń liny się rozpada nie da rady zabezpieczyć żadną taśmą. Jest on potrzebny do wyjścia z dolnej części rysy, Może oklejenie kantu kawałek wyżej coś by dało. Np. w miejscu gdzie lina na chwilę zatrzymuje się. Podejrzewam, że to tam oplot dostał za mocno w dupę i nie wytrzymał tarcia poniżej.
Wydaje mi się, że najlepszą opcją było by pójść na 2 linach prowadzonych jak liny bliźniacze, z dużym luzem (20-30cm) na jednej z żył.Ta krótsza ocierałaby się o kant naprężona i możliwe, że by pękła. Druga, luźna żyła powinna wytrzymać ześliźnięcie się się bez naprężenia i powinna złapać lot po pęknięciu pierwszej. Przy normalnej bliźniaczej line jest ryzyko, że obie naprężone żyły się przetrą. Nawet jeżeli byłby to dwie grube liny pojedyncze. Co myślicie o takim pomyśle? Może, żeby zapobiec tarciu lina o linę trzeba by je skleić jednym oplotem taśmy przy uprzęży.
PS. Michelle spadł na asekurantkę, co prawdopodobnie uratowało go przed poważniejszymi urazami. Asekurantka została zabrana do szpitala ze wstrząsem mózgu, ale została zwolniona do domu jeszcze tego samego dnia.