I właśnie o takie coś mi chodziło,gdy pisałem w wątku o węźle na końcu liny. Moim zdaniem nie ma możliwości osiągnięcia takiego automatyzmu, który pozwoli na bezbłędne zawiązanie 1000 na 1000 razy(mowa oczywiście o warunkach realnych, a nie laboratoryjnych). Niektórzy tutaj piszą, że te procedury są wręcz bezwiedne u nich. Niestety zawiązanie ósemki jest zbyt skomplikowane, jeżeli chodzi o płaszczyzny ruchu i zbyt wiele rzeczy może pójść nie tak(z innymi węzłami podobnie). Stąd wniosek, że trzeba się sprawdzać, a jak trzeba coś sprawdzić to już nie będzie mowy o automatyzmie procesu.
można tu podać ciekawą analogię, zamknięcie domu na klucz. U wielu osób jest to nawyk i specjalnie nie zwracają uwagi na to, szczególnie w czasach kiedy wychodząc często rozmawia się przez tel. itp.(podobnie jak w skałach ze znajomymi). Ile razy się wróciliście spod bramy/furtki sprawdzić, czy jednak drzwi zostały przekluczone? I takim sprawdzeniem powinno być sprawdzenie węzła przed ruszeniem do góry, szczególnie, że wymaga mniej fatygi.
Zresztą, nie raz widziałem w skałach panikę ludzi, co na którymś metrze nad glebą stwierdzali, że się nie zawiązali,tzn. zrobili np. jak Yamaha. Zawsze się to dobrze kończyło, ale gdyby nie detale/fart, to by była tragedia.
Szkoda chłopa [*]