Selected Climbs z tamtych lat oczywiście posiadam - oczywiście w postaci dwunastego ksero,
ale takie były czasy. Lodowce się jeszcze nie cofały ale nie mielimy wtedy forsy na nic, ani na
kolejki, ani na schroniska, ani na knajpy - no trochę przesadzam - na wino zawsze parę franków
się znalazło...
Co do przewodnika Vallota, to wiadomo, że jest leciwy, ale gdybym czytał współczesne opisy,
to paru dróg bym nie zrobił. Moim ulubionym przykładem jest południowa grań Aig. Noire de
Peuterey. W przewodniku Valotta było to proste TDsup ( z miejscami V+) , więc poszedłem
tam bez obaw z poczatkującym taternikiem i wszystko znakomicie się udało...
Co do lodowców, a raczej nędznej z nich pozostałości, miałem okazję przekonać się w Austrii,
faktycznie trudno uwierzyć. Tym bardziej trudno uwierzyć, że w partiach podszczytowych też
doszło do znacznych zmian w konfiguracji terenu.
pozdrawiam W$