ankai Napisał(a):
-------------------------------------------------------
A może to
> młoda się uparła, rozryczała i ojciec nie
> miał nic do powiedzenia..? A może nie zawsze da
> się trafnie ocenić powagę kontuzji?
Primo, dla analogii, jak dziecko na mieście za każdym razem się rozryczy, bo chce loda/słodycze to należy mu ulec? Są sytuacje, w których to wiedza i mądrość właśnie rodzica chroni dziecko przed przykrymi konsekwencjami takimi jak:pogłębienie urazu, otyłość dziecięca...
Secundo: mowa jest o dziecku. Jak cokolwiek boli, dolega to bym wstrzymał aktywność sportową do właściwej diagnozy. Od oceniania powagi kontuzji są specjaliści, a nie tata (chyba, że jest ortopedą/fizjoterapuetą z aparatami diagnostycznymi na zapleczu sali).
Więc, jeszcze raz. Jak dziecko ma "poważną" kontuzję to się jej nie bagatelizuje.
Niestety, tylko jechanie po skrajnościach mi przychodzi do głowy, bo skoro młoda wystartowała, to albo zmolestowała ojca do startu albo pozwolono jej na start pomimo "poważnego" urazu, co w obu przypadkach jest niestety przykładem skrajnej, ale...