Przepraszam ze sie 'wtrancem' ale dla muzyka, podobnie jak i chirurga ważniejsza jest głowa. Wiadomo - bez ręki na fortepianie nie zagrasz 'wlazł kotek' ale ręka to tylko narzędzie. Byli tacy co nigdy nie ćwiczyli właściwie a grali tak ze ludziom szczęki opadały. Zgadzam się jednak ze zawodowy muzyk nie powinien uprawiać pewnych sportów. Generalnie to pianisci unikają nawet jakichkolwiek ćwiczeń mogących doprowadzić do kształtowania złych nawyków czyt usztywnienia dłoni nie mowiąc juz o ćwiczeniach grożących uszkodzeniem ścięgien. Był taki jeden w historii co ćwiczył i ćwiczył rozciąganie tak intensywnie jak niektórzy ćwiczą siłę palców na chwytach. Skończył z niewyleczalną kontuzją. dzis pewnie by go wyleczyli, ale za to został znanym kopozytorem. O malo co świat nigdyby nie usłyszał gry Chopina bo ten próbował kiedyś wkładac sobie coś w rodzaju kołków rozporowych miedzy palce aby moc złapać undecymę i duodecymę. na szczęście ktoś mu wybił ten pomysł z głowy
Generalnie jak ktoś traktuje wspinaczkę jako hobby to ani muzyk ani chirurg nie ma sie czego obawiac a jak ktoś zabiera się za to zaczynając od wiszenia na palcu to cóz.. U gitarzysty jakkiekolwiek naciecie opuszka eliminuje go właciwie z gry na parę dni wiec tu sprawa prosta, ale gitarzyści zwykle opuszki mają tak grube że skaleczyć je byle czym to jakby kroić podeszwę :-)