Dziwne. Przecież do usunięcia graffiti konieczne jest poniesienie całkiem wymiernych wydatków, a przynajmniej wykonanie pracy, która ma swoją wymierną wartość. Nie jest to może niszczenie nieruchomości jako takiej, ale jej wykończenia, tynku, wystroju - na pewno.
Wyczyszczenie samochodu z gówna tak samo. Jeśli wg sądu samochód wysmarowany gównem może być normalnie używany bez ponoszenia dodatkowych nakładów, to proponuję symulację myślową lub wystąpienie o opinię biegłego - ile potrzeba czasu i środków, by zredukować zagrożenie bakteriologiczne i
estetyczny dyskomfort do poziomu sprzed wysmarowania gównem.
Oczywiście masz rację z tym paragrafem o zgorszeniu, ale jedno drugiemu nie przeczy. Gdyby osobnik tylko tam stał i np. wymachiwał fiutem, wystarczyłoby odjechać - tymczasem chcąc normalnie używać samochodu trzeba go jeszcze wyczyścić. Dochodzi jeszcze ryzyko epidemiologiczne - ludzkie gówno to nie jest jakaś psująca estetykę farba, tylko substancja stwarzająca zagrożenie epidemiologiczne i sanitarne - tu znów jest pole do popisu dla biegłego, który mógłby wykazać, że działalność gówniarza jest sprowadzeniem zagrożenia epidemiologicznego dla zdrowia i życia wielu osób. To nie jest sytuacja taka, jak np. z nawożeniem pola, że nawóz rozkłada się w naturalnych warunkach w glebie - gówno z Fiali jest przecież utrwalone poprzez wymieszanie z jakimś smarem, a następnie celowo umieszczane w miejscach, do których ludzie sięgają rękami.
Jacooś też pisał o nękaniu - nie wiem, czy to adekwatna nazwa, ale spróbuj zapytać jakiegoś wysokiego sądu z jakiego paragrafu ścigałby kogoś, kto codziennie w nocy przychodzi sikać i srać na wycieraczkę budynku tegoż sądu.