co do kwestii kozic to z mojej autopsji wynika zupełnie coś innego. Takie spotkanie w ciągu ostatnich kilku lat miałem 3 krotne, wszystkie w Tatrach Zachodnich - Czerwone Wierchy oraz Rakoń i Wołowiec. Raz była to bardzo duża grupa kilkunastu albo kilkudziesięciu kozic przy Wołowcu od strony słowackiej, a nas dwóch i kozice generalnie miały nas totalnie w dupie, bedąc od nas zaledwie kilkadziesiąt metrów. W pozostałych dwóch przypadkach były po dwie kozice i też jakieś wystrachane nie były i nigdzie nie uciekały w panicznym strachu o któym na każdym kroku od TPNowców można usłyszeć ....
Próba doświadczenia powyższego niewielka, ale zawsze jakaś.... No i może miałem niewyobrażalne szczęsćie i trafiłem na wyjątkowo bohaterskie kozice .... upierać się nie będę bo na kozicach poza tym co je spotkałem się nie znam...
pozdr
f