RockShock Napisał(a):
> E tam, nie generalizuj. Pociagi w Hiszpanii
> dzialaja zajebiscie.
> Wiadomo, ze te wiejskie
> taradeje moga miec jakies opoznienia, wiec pociag
> z Chorro ma 1% szansy zeby sie spoznic, ale jak
> juz dotrze sie do Alora to Cercanias dziala
> regularnie i nie zawodzi. A tak w ogole to moze
> wracales w niedziele, wtedy pociagi do Chorro 'nie
> chodza'... ;)
Raz się zdarzyło, że poranny pociąg został odwołany, a na dworcu w Chorro nie było żadnej informacji (na innych była).
Innym razem była informacja (karteczka), że pociąg ma zmieniony rozkład, ale nie przyjechał w ogóle. Tymczasem po tych samych szynach śmigały co paręnaście minut inne pociągi, tyle, że jakoś żaden się nie chciał zatrzymać. Było wtedy na "dworcu" kilkunastu wspinaczy, część miała niedługo samolot, emocje rosły - w ostatniej chwili część pobiegła szukać taksówki, jeden gość nawet sobie wtedy skontuzjował nogę (od zbyt szybkiego biegu, gdy w czasie negocjacji z taksówkarzem na peron zaczął wjeżdżać jakiś pociąg i nie było jasne, czy się zatrzyma).
Nazwałbyś to "zajebistym działaniem"? Bo ja - nie bardzo.
Poza tym, nie wiem, czy coś się przez ostatnich parę lat zmieniło, ale gdy ja tam byłem (dwa razy, w różnych latach), to przy wejściu na dworzec w Maladze były bramki do prześwietlania bagażu, obsługiwane przez sfrustrowanych ćwierćinteligentów podobnych do tych z niemieckich lotnisk. Przewiezienie pociągiem noża lub kartusza z gazem nie wchodziło w grę. Kolejki do kas na dworcu też były całkiem spore (na godzinę stania), a możliwość dogadania się po angielsku była raczej okazjonalna.
Reasumując, największą zaletą kolei w El Chorro okazała się dla nas możliwość nielegalnego przechodzenia tunelami, bo zachowanie patrolujących je strażników było bardziej przewidywalne, niż rozkład jazdy :-)
Nie żebym komuś to doradzał (podobno grożą gigantyczne kary, w tysiącach euro).