McAron Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> RockShock Napisał(a):
>
> > E tam, nie generalizuj. Pociagi w Hiszpanii
> > dzialaja zajebiscie.
> > Wiadomo, ze te wiejskie
> > taradeje moga miec jakies opoznienia, wiec
> pociag
> > z Chorro ma 1% szansy zeby sie spoznic, ale jak
> > juz dotrze sie do Alora to Cercanias dziala
> > regularnie i nie zawodzi. A tak w ogole to moze
> > wracales w niedziele, wtedy pociagi do Chorro
> 'nie
> > chodza'... ;)
>
> Raz się zdarzyło, że poranny pociąg został
> odwołany, a na dworcu w Chorro nie było żadnej
> informacji (na innych była).
Na pewno zerwali karteczke lokalni hippies zeby byla na skreta.
> Innym razem była informacja (karteczka), że
> pociąg ma zmieniony rozkład, ale nie przyjechał
> w ogóle. Tymczasem po tych samych szynach
> śmigały co paręnaście minut inne pociągi,
> tyle, że jakoś żaden się nie chciał
> zatrzymać.
No bo tamtedy jezdza pociagi dalekobiezne (Coroba/Sevilla chyba), ktore faktycznie nie staja.
> Było wtedy na "dworcu" kilkunastu
> wspinaczy, część miała niedługo samolot,
> emocje rosły - w ostatniej chwili część
> pobiegła szukać taksówki, jeden gość nawet
> sobie wtedy skontuzjował nogę (od zbyt szybkiego
> biegu, gdy w czasie negocjacji z taksówkarzem na
> peron zaczął wjeżdżać jakiś pociąg i nie
> było jasne, czy się zatrzyma).
To tylko potwierdza teze, ze wspinacz musi jako uzupelnienie treningu rowniez biegac. ;)
> Nazwałbyś to "zajebistym działaniem"? Bo ja -
> nie bardzo.
Nie wiem, jezdzilem troche hiszpanskimi kolejami i zlego slowa nie powiem. Moze po prostu masz pecha? Ja jechalem do Chorro w niedziele, wiec i tak dojechalem tylko do Alora pociagiem, a stamtad stopem (co samo w sobie rowniez nie jest do polecenia w przypadku 'ciasnych' terminow)
> Poza tym, nie wiem, czy coś się przez ostatnich
> parę lat zmieniło, ale gdy ja tam byłem (dwa
> razy, w różnych latach), to przy wejściu na
> dworzec w Maladze były bramki do prześwietlania
> bagażu, obsługiwane przez sfrustrowanych
> ćwierćinteligentów podobnych do tych z
> niemieckich lotnisk. Przewiezienie pociągiem
> noża lub kartusza z gazem nie wchodziło w grę.
Zmienilo sie pewnie tylko na gorsze. Co do noza to przesada, ja bym sie klocil (choc po angielsku sie nie wyklocisz) - ja np. bez problemu wiozlem dziabe na zewnatrz plecaka i nawet nie mrugneli okiem. Kartusz z gazem to troche inna historia, chociaz pewnie zalezy od 'widzimisie' - no ale zamach w Madrycie zrobil swoje.
> Kolejki do kas na dworcu też były całkiem spore
> (na godzinę stania), a możliwość dogadania
> się po angielsku była raczej okazjonalna.
Czyli jak w calym kraju ;) Polecam zakup biletow przez internet (choc moga byc problemy z polskimi kartami) - wowczas kolejki da sie ominac. Kazdy Hiszpan nawet plasterek szynki kupuje 15 minut, wiec po prostu to akurat trzeba brac z dobrodziejstwem inwentarza.
> Reasumując, największą zaletą kolei w El
> Chorro okazała się dla nas możliwość
> nielegalnego przechodzenia tunelami, bo zachowanie
> patrolujących je strażników było bardziej
> przewidywalne, niż rozkład jazdy :-)
> Nie żebym komuś to doradzał (podobno grożą
> gigantyczne kary, w tysiącach euro).
Ja natomiast zdecydowanie odradzam, kary sa wyjebane w kosmos, a ciecie ostatnio dostali prikaz podreperowania budzetu. Dawniej faktycznie bylo tak, ze stali tylko w weekendy, ale teraz ponoc nawet we wtorki i srody potrafia sie zaczaic.
Pozdro
RS