Mam beagle'a. Te psy używa się do eksperymentów ze względu na agresywność "0". Stawiam flaszkę temu, który sprawi, że moj pies na niego zawarczy. :-) W skalach biega luzem i jeszcze nie zdarzyło mi się być poproszonym o spięcie go, co zrobiłbym od razu. Irytuje mnie natomiast zachowanie ludzi wobec mojego psa. Jesli ich dzieci wieszają się na nim, wsiadają i "walczą zapasy" - nie przeszkadza mi to. Jak będzie miał dosyc to się oddali. Do szewskiej pasji doprowadza mnie natomiast wkupywanie się w jego łaski skarmianiem go. Pierwsze primo: Spikey dostaje jeść RAZ dziennie - inaczej wyglądalby jak każdy beagle-pączek, drugie primo: NIGDY nie dostaje przysmaku za darmo lub za zle zachowanie (ktorym jest sępienie).
Spikey jest jedynym znanym mi beaglem, który przybiega na każde zawołanie. Zajęło mi to prawie dwa lata i kilka razy naprawdę zwątpiłem, czy książki nie mają racji, ze beagle ktory nie ucieka to beagle na smyczy. Udało się, ponieważ po dwoch latach konsekwentnej nieprzerwanej tresury, pies zajarzył zależność pomiedzy wykonaniem polecenia i nagrodą (przysmak + zawsze te same slowo), a nie wykonaniem polecenia i karą (klaps + zawsze te samo slowo negujące). Karmienie mojego psa traktuję więc jak niszczenie mojej pracy.
Zwracam się więc z apelem o nie traktowanie mojego psa jak swojego dziecka. To w kwestii apelu do właścicieli psów.
Teraz w kwestii gryzących burków. W Eire problem rozwiązano prosto: pies, który ugryzł raz, wliczając "tylko" zlapanie za nagowkę, jest usypiany z obligu. Właściciele psów z jakiegoś powodu nie lubią jak im się usypia psy, dlatego nie będąc w 100% pewnym swojego pupila po prostu trzymają go na smyczy, a psy biegające luzem są całkowicie bezpieczne dla dzieci, wliczając mojego syna. Nie spotkałem jeszcze agresywnego psa biegającego luzem, za to prawie wszystkie jack russell to jakieś male pierdolnięte wilkołaki żyjące tylko dlatego, że są na smyczy.
Ostatnia kwestia. Moj pies raz oszczał panu kolo od samochodu, dostał naganę a ja, choc pan twierdzil, "it's ok", dygalem do sklepu po mineralną, żeby spłukać. Jeśliby moj pies wyszczał sie komus na rozlozoną linę, to byłoby dopiero ciulowo - pol biedy, jesli ja lub wlasciciel liny zauwazymy - bedzie to dla mnie po prostu kosztowne, ale jesli byloby to niezauwazone, to potem moze wlasnie dlatego pojawiają się historie o tym jak to lina urwala sie po locie bez sladow przecięcia. Z tym mam schizę i jesli nie mogę miec na oku lin innych wspinaczy, spinam psa.
I na koniec przyczynek tego posta:
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2012-05-29 11:34 przez astrodog.