Ok - spróbujmy na spokojnie:
W żadnym punkcie nie pochwaliłem, ani nawet nie broniłem Maestriego. Wejście "przez Kompresor" uważam za klasyczny gwałt na górze - ale bynajmniej nie jedyny w historii wpinania - ani pierwszy, ani ostatni. Może najbardziej znany.
Nie byłem na Cerro Torre i nie wiem, jak dokładnie wygląda grzyb - poza powszechnie dostępnymi zdjęciami, relacjami i opiniami. Na pewno jego kształt i wielkość się zmieniają w poszczególnych sezonach. Pamiętam, że pojawiały się opinie, że w niektórych sezonach grzyb jest niedostępny (unclimbable). Mając tę wiedzę - nie bezpośrednią - nie jestem w stanie wypowiedzieć się, czy można ominięcie grzyba zaliczyć jako wejście czy nie. Pewnie większośc wypowie się, że nie. Niemniej jednak Maestri figuruje w annałach jako zdobywca Cerro Torre (z komentarzem, że nagrzyba nie wszedł). Możemy się nie zgadzać - ale proszę, nie zarzucaj mi ściemy.
Zupełnie inaczej oceniam wcześniejszą próbę z Eggerem i późniejsze zachowanie Maestriego. Wspinaczkowej ściemy nie znoszę (co łatwo możesz sprawdzić w moich postach) i jestem na tym punkcie wyjątkowo wyczulony. Chociaż pamiętajmy, że w tej sprawie 100% pewności nie będziemy mieć nigdy - Maestri, o ile wiem, jeszcze żyje i cały czas twierdzi, że wtedy na C. Tore wszedł.
Osobiście uważam, że bolty Maestriego powinny zostać jako pomnik, ale nie gloryfikujący samo wejście - a będący przestrogą, do czego może doprowadzić parcie na wynik. Za kilkanaście lat problem rozwiązałby się sam.
Zwróć też uwagę, że nie wypowiadam się przeciwko usuwaniu boltów w ogóle, a jedynie w tym konkretnym przypadku. Zalinkowane przez Ciebie przejście S. Trottera to jest zupełnie inny przypadek. Tam chodziło o wycięcie boltów na porzuconym, niepoprowadzonym projekcie! Co więcej, Trotter zagrał uczciwie, w tym przypadku usuwając bolty PRZED próbami na linii.
W przypadku Cerro Torre protestuję przeciwko samowoli, postępowaniu wbrew opinii środowiska i bez środowiskowych konsultacji, braku poszanowania dla historii i lokalnych zwyczajów/reguł, szerzeniu krucjaty poza swoimi ogródkami.
Nazwałem to amerykańską bucówą, bo takie postępowanie kojarzy mi się z działaniami Amerykanów w różnych dziedzinach życia. Jest to oczywiście stereotyp i uogólnienie, mam jednak prawo do takiej opinii. Masz pewnie rację, że nie powinienem jej używać w dyskusji o wspinaniu - chociaż ciężko czasem uciec od takich wycieczek, zwłaszcza na tym forum:) Jeżeli Cię osobiście uraziłem - to przepraszam.
pozdrawiam
jodlosz
Tak wiec bucowa
> niejedno ma imie.Nie lubie gdy polityczne czy
> narodowosciowe resentymenty wrzuca sie przy okazji
> dyskusji o Gorach. Pzdr.