Witam,
Kilka dni mnie nie było przy kompie, ale już nadrabiam zaległości. Zacznę od przypowiastki:
"Do pewnego prawnika zadzwonił interesant:
- Panie mecenasie, czy to prawda że jako honorarium bierze pan 10 tys zł za odpowiedzi na trzy pytania?
- Tak, to prawda.
- Nie uważa pan, że to drogo?
- Tak, to bardzo drogo.. Proszę o trzecie pytanie.."
A teraz odpowiadam na drugie pytanie, czyli odniosę się do Twojego wywodu.
Na tyrolkach było więcej niż jeden przez Ciebie wspomniany ("był już") wypadek śmiertelny. Było ich wiele.
Da się zrobić bloczek (nie tylko tandem ale i wiele innych) z systemem hamowania, nawet na pilota. W ofercie ich nie ma, bo prawdopodobnie nie ma rynku zbytu (poza jedynym Twoim "zapotrzebowaniem"). Ale są przyrządy z awaryjnym systemem hamowania, np. petzlowski ASAP, czy choćby shunt. Z tym, że to raczej coś w rodzaju hamulców bezpieczeństwa gdy nastąpi niekontrolowane "przyśpieszenie" zjazdu.
Tyrolki na których jeżdżą doświadczeni ludzie hamuje się na wiele sposobów, ale to już wkracza w odpowiedź na trzecie pytanie. A, jako że jestem instruktorem PZA od trzydziestu lat, dodatkowo mam papiery instruktora alpinizmu z dwóch (krakowskiej i katowickiej) AWF, niniejszy watek mogą czytać wspomniani zuchy amatorzy, a ja, mimo że wyobrażam sobie nauczenie prowadzenia samochodu w sposób korespondencyjny, to jednak wolę szkolić tradycyjnie niczym prawnik z przypowiastki. Zapraszam.
Jako bonus na dowód, że tyrolkę (wszak kolejka górska to też tyrolka, prawda?) da się zatrzymać przez "prowadzącego" w dowolnym miejscu, dodam, że w latach osiemdziesiątych dwudziestego wieku "kierowca" wagonika relacji Myślenickie Turnie - Kasprowy Wierch wysadził mnie przy ostatnim słupie, gdyż jego przełożeni zażyczyli sobie, bym go pomalował..
Mimo żartobliwego tonu wypowiedzi, pozdrawiam z wielkim szacunkiem!
Włodek "Jacooś" Porębski.