Majkel Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Co do tego,że crash może zmienić dużo to
> zależy pod jakim kątem się na to patrzy. Jak
> dla mnie lina przywiązana do uprzęży zmienia
> 100x więcej,a pad na dole daje komfort psychiczny
> na bulderze startowym.
Problem w tym, ze są trudne drogi ktore konczą sie po " bulderze startowym".
Poza tym średnio tu widzę
> argument z liną zwieszoną z góry, teoretycznie
> na sporej ilości dróg z restami przy mocnym
> zawodniku to można i na desperacji zamówić
> sobie linę od góry.
Jasne. I tak by było uczciwiej.
Dalej będę się
> upierał,że jak ktoś się związuje lina i
> używa dwóch zestawów nietanich zabawek przy
> uprzęży to czemu miałby nie doasekurować się
> do końca?
Do konca asekurowac się mozna z wędki.
Bo niby styl TRAD tak nie wygląda wg
> tradycji?
Styl trad zaklada, ze mierzysz się z drogą z ktorą nie mierzył sie jeszcze nikt inny. Udajemy, ze kazdy z nas dokonuje wlasnie "pierwszego przejscia", a w takim ukladzie na drodze przed nami nie bylo nic. Wyjatek stanowi haczywo, ale te przeciez tez może byc osadzone na pierwszym prowadzeniu, wiec to tylko wyjatek pozorny.
Zgodnie z tradycją ludzie powinni
> napierać na konopnych lanach w butach z
> gwoździami,bo przecież tak to wyglądało to u
> pionierów wspinu ponad 100 lat temu.
Zgodnie z tradycją zawsze uzywamy najlepszej dostepnej asekuracji.
Niestety
> postęp weryfikuje pewne zasady.
Dlaczego niestety? Dzieki postepowi nie bije się juz drabin po hakach a wiekszosc drog otwartych z A0 teraz przechodzi sie klasycznie.
A ja tu widzę:
> -gościu napiera od dołu? tak
> -mota asekurację podczas przejścia? tak
> -nie używa sztucznych ułatwień? tak.
> Więc w czym rzecz?
W tym rzecz, ze na 11tym wyciągu alpejskiej drogi crashpad nie wisi u Twojej szpejarki i dopiero tam okaze sie, ze pomyliles sie w ocenie trudnosci przez ktore nie mozesz przejsc bez tego pada ktory daje 100x mniej niz lina.
>
> Jak dla mnie to po prostu sporo osób nie ma
> takiego zaplecza(ilość padów,mechaników,lin!),
> więc próbuje dorobić ideologię do przejść
> dokonywanych w mniej sprzyjających warunkach.
>
Daj spokoj. Ludzie napierają z crashem nie dlatego, ze brakuje im drugiego cama nr 3.
> Sam zgodnie z powyższymi postami uważam, iż
> takie wyczyny na drogach obitych to sztuka dla
> sztuki, podobnie jak chociażby przejścia
> klasyków np. w Sokołach w obuwiu sportowym.
Wspinanie jako takie jest wybitnie sztuką dla sztuki.
>
> Od dłuższego czasu zauważam próbę
> odseparowania wspinania na własnej od baldów, a
> to przecież generalnie wspinanie po terenie
> nieobitym. Na przykładzie wizyty hamerykaninów
> ukazanej w Progression można łatwo zaobserwować
> jak pewne style się mimowolnie zazębiają i
> tylko malkontenci będą szukać dziury w całym.
> Bo niby autor pierwszego przejścia nie używał
> pada,a kto mu bronił?Kask i asekurant sprinter to
> za to są ok.
>
Zgadzam sie, ze granica miedzy drogą a baldem zatarla się, dlatego uwazam, ze trzeba traktowac takie przypadki indywidualnie.
> Coś tu wieje sandałem.
Iiii tam. Widzimy to po prostu inaczej. BTW uzywam czasem crasha przy tradzie ale wtedy nie mam wątpliwosci: probuje tej drogi tylko dlatego, ze on tam lezy.
pozdr
astrodog