Zgadzam się w 100% co do klarowności przejścia. Tutaj na filmie widać budowanie lądowania do startowego baldu i ilość padów, więc nie ma tu żadnej ściemy tudzież gloryfikacji ryzyka.
Co do tego,że crash może zmienić dużo to zależy pod jakim kątem się na to patrzy. Jak dla mnie lina przywiązana do uprzęży zmienia 100x więcej,a pad na dole daje komfort psychiczny na bulderze startowym. Poza tym średnio tu widzę argument z liną zwieszoną z góry, teoretycznie na sporej ilości dróg z restami przy mocnym zawodniku to można i na desperacji zamówić sobie linę od góry. Dalej będę się upierał,że jak ktoś się związuje lina i używa dwóch zestawów nietanich zabawek przy uprzęży to czemu miałby nie doasekurować się do końca? Bo niby styl TRAD tak nie wygląda wg tradycji? Zgodnie z tradycją ludzie powinni napierać na konopnych lanach w butach z gwoździami,bo przecież tak to wyglądało to u pionierów wspinu ponad 100 lat temu. Niestety postęp weryfikuje pewne zasady. A ja tu widzę:
-gościu napiera od dołu? tak
-mota asekurację podczas przejścia? tak
-nie używa sztucznych ułatwień? tak.
Więc w czym rzecz?
Jak dla mnie to po prostu sporo osób nie ma takiego zaplecza(ilość padów,mechaników,lin!), więc próbuje dorobić ideologię do przejść dokonywanych w mniej sprzyjających warunkach.
Sam zgodnie z powyższymi postami uważam, iż takie wyczyny na drogach obitych to sztuka dla sztuki, podobnie jak chociażby przejścia klasyków np. w Sokołach w obuwiu sportowym.
Od dłuższego czasu zauważam próbę odseparowania wspinania na własnej od baldów, a to przecież generalnie wspinanie po terenie nieobitym. Na przykładzie wizyty hamerykaninów ukazanej w Progression można łatwo zaobserwować jak pewne style się mimowolnie zazębiają i tylko malkontenci będą szukać dziury w całym. Bo niby autor pierwszego przejścia nie używał pada,a kto mu bronił?Kask i asekurant sprinter to za to są ok.
Coś tu wieje sandałem.
Pozdrawiam
Majkel