Szalony Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Micaj Napisał(a):
> --------------------------------------------------
> -----
> > Szalony Napisał(a):
> >
> --------------------------------------------------
>
> To pewna "figura retoryczna" Weżmy Tatry
> lato.Zgodzisz sie chyba ze drogi kursowe to takie
> które siegaja co najmniej stopnia VI. Aby
> instruktor je przechodził i coś "jeszcze komuś
> wyjaśniał" musi robic drogi VII(VI.1+) "na
> własnej".Aby takie robić-i to OS jego "poziom
> sportowy" musi być co najmniej o stopień
> wyższy(VIII, 7a, VI.3)-tzn takie drogi powinien
> przechodzić w ciemno czyli statystycznie 90% "mu
> pokazanych".
Jeśli chodzi o świeżego instruktora, który dopiero się uczy zawodu, to zgoda - taki poziom musi posiadać.
Natomiast jeśli twierdzisz, że instruktor z 20, czy nawet 30 letnim stażem musi robić VI.3, żeby szkolić w Tatrach na VI, to się trochę zagalopowałeś :) Z moich obserwacji wynika, że starsi instruktorzy bez problemu robią piątki na żywca (wielu wręcz nałogowo ;), a VI (niektórzy VII, VII+) na własnej przechodzą z gracją i spokojem.
Jeśli uważasz, że ktoś, kto wspinał się całe życie w wielu różnych rejonach, zna doskonale teren na którym szkoli, ma olbrzymie doświadczenie szkoleniowe i nie raz kursantom dupę ratował musi robić do końca życia VI.3, żeby być wartościowym instruktorem, to nie wiesz chyba o czym piszesz.
Prawda jest taka, że stary wyjadacz z maksem na poziomie VI+/VII- może być lepszym instruktorem, niż niejeden młodzian biegający po obitych 8b. Tu nie o poziom chodzi.
Nie wspomnę o sytuacjach, że młodzi instruktorzy sportu robiący ponoć 8a walą się na piątkowych kominach, bo po prostu nie potrafią się wspinać. Takie rzeczy się zdarzają niestety.
Pozdrawiam
Michał Kajca [
pza.org.pl]
Wesprzyj walkę o swobodny dostęp do skał!
naszeskaly.pl