Micaj Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Szalony Napisał(a):
> --------------------------------------------------
> -----
> > Sugeruję jedynie że instruktor wspinania
> > powinien mieć autorytet.W naszym środowisku
> > bierze się on z łojenia.
> > Jeśli taka osoba potrafi(dodatkowo) "grzebać
> w
> > papierach i procedurach"-to ok-tzn dysponuje
> > autorytetem.
>
> Zgoda.
>
> > Jeśli jednak łoi 4+ w porywach i
> > tylko "grzebie w papierach"-to jej autorytet
> jest
> > żaden.
>
> A są tacy? Bo ja nie kojarzę.
To pewna "figura retoryczna" Weżmy Tatry lato.Zgodzisz sie chyba ze drogi kursowe to takie które siegaja co najmniej stopnia VI. Aby instruktor je przechodził i coś "jeszcze komuś wyjaśniał" musi robic drogi VII(VI.1+) "na własnej".Aby takie robić-i to OS jego "poziom sportowy" musi być co najmniej o stopień wyższy(VIII, 7a, VI.3)-tzn takie drogi powinien przechodzić w ciemno czyli statystycznie 90% "mu pokazanych".To chyba w dzisiejszej dobie-nie jest nie wiadomo co(w założeniu ze rzecz dotyczy "seniorów" ktorzy "odcinają kupony" od swoich niegdysiejszych osiągnieć.W przypadku "nowicjusza" przydałyby się oczywiście ostrzejsze kryteria-to one przecież budują wspinaczkowy autorytet.
Po za tym w czym problem? Ktoś kto ma jedynie duży zasób wiedzy teoretycznej(a łoi tylko 4+) mógłby być po prostu "instruktorem wykładowcą".Czy jedna osoba musi robić wszystko? ....Może nalezałoby pojść ta drogą-tzn pewnej specjalizacji w skali całego środowiska, instytucji zajmującej się szkoleniem.
Jak na razie to mamy tylko licytację-"kto ile ma na pagonach" i dlaczego?