$więty Napisał(a):
> Nie rozczulaj mnie. Gdybym to zrobił w kuluarach
> to padłby zarzut
> że nie miałem odwagi wystąpić przed walnym
> zgromadzeniem, etc...
Jedno nie wyklucza drugiego.
> Tymczasem sprawa jest prosta, chcecie mi dokopać
> i nie jest
> dla was ważne niegodne postępowanie Tomasza
> Kopysia tylko moja
> emocjonalna wypowiedź.
Istotnie postępowanie Tomasza jest mało ważne, ponieważ jest to jego prywatna sprawa. Sąd Koleżeński odmówił zajęcia się tą sprawą, zaś samo KWW zajęło negatywne stanowisko w ocenie tomaszowych wystąpień.
Ja zresztą osobiście w ogóle takie sprawy nie kojarzyłem, ponieważ w tamtym czasie przestałem pisać na brytanie i przez dość długi czas na forum nie zaglądałem. Tak więc zarzut pod moim adresem, że o Kopysiu milczę, a Ciebie nawalam, jest po prostu o tyle nieprawdziwy, że ja tej sprawy nie znałem wcześniej, jako jakiejś istotnej kości niezgody.
Ja byłbym zresztą skłonny zrozumieć, że to była chwila emocji i po prostu... stało się. Wy jednak tu na forum ciągle idziecie w zaparte i to mnie zdumienia. Podłożyliście się strasznie, a szczególnie Marek Kaliciński, który będąc członkiem władz PZA publicznie przyklasnął, że dobrze się stało.
Osobiście uważam, ze
> mniej złego
> robi jedno mocne słowo uzyte w świetle
> jupiterów niż uporczywe
> rycie za plecami. W$
Ja zwracam Ci tylko uwagę, że stworzyłeś pewien precedens. Niebezpieczny precedens, który daje podstawę pod linczowanie. Ja sam nie raz Cię tu na forum łajałem, ale nigdy w sposób knajacki, a już w szczególności w sprawach PZA. Być może w sprawie Smoleńska - Twoja postawa jest tu dla mnie odrażająca - zdarzyło mi się napisać coś bardzo ostro, acz chyba jednak ciągle i tak znacznie łagodniej, niż coś w stylu "Święty kutasie!".
Teraz, gdyby "klimat polityczny" na zjeździe byłby inny, zakrzyknięcie w ten sposób do Ciebie nie będzie mogło być uznane za coś nagannego. Dla wielu osób sama Twoja jawna działalność ws. Rozporządzenia jest wystarczającym pretekstem do takiej kwalifikacji.
A jednak Wojciechu w PZA tak się postępować nie powinno. Mam taką nieśmiałą wiarę we własną osobę, że ufam, iż gdyby zdarzyło mi się tak jak Ty czy to kogoś wyzwać, czy to takie wyzwanie uczcić oklaskami, to potem po ochłonięciu uznałbym, że to było złe zachowanie. W każdym razie na zjeździe polskiego związku sportowego.
Co do samego wyroku Sądu Koleżeńskiego - uważam, że Sąd mógł uznać, że nie jest to sprawa dla niego. Wcale nie oznacza to automatycznie podpisania się pod wypowiedziami Tomasza. Po prostu to są jego wypowiedzi, nie pada w nich zarzut łamania prawa. Ewentualne koszty moralne i wizerunkowe są tu jego prywatną sprawą.
Po zapoznaniu się z tą sprawą sam uważam, że źle by się nie stało, gdyby Tomek przyznał, że jego wypowiedź nie była na miejscu.
Równocześnie znam Tomka, zdarzyło mi się z nim wspinać i lubię go. Uważam, że dał ciała w tą wypowiedzią, ale też nie jest ktoś, kto zasłużył sobie na publiczny lincz. Ot co.