kierownik Napisał(a):
> Bardzo cie proszę żebyś zamieszczał więcej
> nieprawdziwych informacji dotyczących tego
> wypadku i naszego klubu i nie wprowadzał innych w
> błąd. Jeśli nie znasz szczegółów - to się
> nie wypowiadaj.
> Nie było klubowej imprezy i klub nie był
> sędzią we własnej sprawie.
> Powołana została natomiast klubowa komisja
> wypadkowa której przewodniczył Piotr Pustelnik.
Kolego, czy masz jakiś problem ze zrozumieniem tekstu? Ja nie rozpowszechniam żadnych fałszywych informacji, a jedynie piszę o tym, na czym polegała ta sprawa (tzn. sprawa wasza i Kopysia).
Jak rozumiem, skoro została powołana komisja klubowa, to nie był to typowy wypadek wspinaczkowy. Nikt bowiem nie powołuje komisji klubowych w przypadku tragicznych zajść w rodzaju upadnięcia w górach ze skutkiem śmiertelnym czy śmierci od pioruna. Komisja powołuje się, gdy są jakieś niejasności, co do okoliczności (pomijam oczywiście urzędowy obowiązek prokuratury zbadania każdego przypadku śmierci, ale nie o tym tu mówimy).
Ja istotnie nie znam szczegółów tej sprawy, i jeśli nazwa "impreza klubowa" jest nietrafna, to przepraszam, tym nie mniej to nie stanowi tu istoty sprawy. Było jakieś zajście, które uznaliście za stosowne zbadać.
> Natura oskarżenia była taka, ze było to zwykłe
> oszczerstwo bo Kopyś nie podał choćby jednego
> argumentu czy dowodu na poparcie swojej haniebnej
> tezy. W domyśle argumentem była polemiczna
> chęć dokopania Świętemu. Wypowiedzi te są
> zarchiwizowane.
Jak już napisałem, cała ta sprawa ma się nijak do niedopuszczalności zachowania Świętego i sali, tym nie mniej wspomniałem o tym, by w ogóle było wiadomo, o co poszło.
Ja nie pamiętam wypowiedzi Tomka literalnie, a z tego, co się orientuję, jego zarzut był taki, że tego typu sprawą niejako z urzędu powinien się zająć PZA. Pisałem o sędziowanie we własnej sprawie w tym sensie, że mogłoby się wydawać naturalnym, że zdarzenia te zbada ktoś neutralny, nie związany z klubem. Ot, taka normalna prawnicza zasada - oczywiście tu nie ma mowy o sprawie w sensie procesu sądowego, tym nie mniej dla transparentności działań w PZA ta zasada byłaby tu zasadą dobrą. Tak w każdym razie, o ile mi wiadomo, myślał Tomasz.
Podsumujmy więc fakty. Miał miejsce tragiczny wypadek i musiał budzić jakieś niejasności, skoro została powołana komisja. Ta komisja nie była jednak komisją PZA. Kopyś zarzuca wam, że celowo zamietliście sprawę pod dywan, wykorzystując wpływy w PZA. Że miała tam miejsce jakaś nieprawidłowość, która nie ujrzała światła dziennego, bo w ramach klubu zostało to zatuszowane.
Nie mam pojęcia, czy te oskarżenia są zasadne. Tzn. zgodzę się, że dobrą praktyką byłoby, by w takich sytuacjach sprawę badał sam Związek. Ale to jeszcze nie jest powód, by twierdzić, iż celowo ukryto pewne fakty i "siłowo" przeforsowano nie zajęcie się tą sprawą przez PZA. W tym sensie więc NIE podpisuję się pod oskarżeniami Tomasza. Jeśli istotnie nie ma on żadnych argumentów ani dowodów, że mataczono, powinien przeprosić. Jeśli... - ale to nie jest moja sprawa.
Jeśli w ogóle masz ochotę brnąć w tę sprawę - co niekoniecznie jest tu dobrym pomysłem, szczególnie przy takim natężeniu emocji - to mam do Ciebie prośbę, byś odpowiedział na dwa pytania:
1. W jakich okolicznościach doszło do wypadku?
2. Jakie były przesłanki do podjęcia decyzji o zbadaniu tej sprawy przez komisję?
Odnośnie tego drugiego pytania, powtarzam, nie jest mi wiadome, by w przypadku śmierci wspinacza podczas wspinania powoływanie komisji w klubie było normą. Dlatego właśnie pytam o te przesłanki.
Odpowiedź na te pytania może ewentualnie pomóc z weryfikacji, czy Kopyś jest kutasem, chujem, a może tylko gościem, który mówi o transparentności i wprowadzaniu dobrych norm do naszego związku.