Być może nie rozumiem, ale bywałem tam z osobami, które nie chodzą na panel a w skałach były raptem kilka razy i żadna z osób nie narzekała że jest psychicznie, można się przelecieć itp. Nie popadajmy w przesadę, za chwilę będziemy wszystko obijać co metr, później co 30cm, a na koniec jak się okaże, że po takim 30cm locie można sobie obić kolana to zrezygnujemy z prowadzenia, wytniemy w pizdu wszystkie ringi i tylko wędka będzie zalecana jako bezpieczna :-)
Rozumiem, że czasy się zmieniają, sprzęt coraz lepszy a psycha coraz gorsza. Dawniej też bywały osoby początkujące, a standardy dawnego obicia bywały inne, jakoś nikt nie narzekał. Wspinaczka nie jest i nie będzie sportem dla każdego, jak pan prezes czy inny manager boi się, że może sobie obić tyłek po metrowym czy dwumetrowym locie to lepiej żeby się przerzucił na golfa.
Całkiem niedawno wspinając się na panelu, gdzie wpinki są tak gęsto, że przy każdej trzeba uważać na zrobienie "agrafki", w jednym miejscu ściany gdzie chwytów było mało a ruchy dalekie, po wykonaniu ruchu do następnego chwytu minąłem jedną wpinę i wpiąłem się w następną znajdującą się 50cm wyżej. Jak zobaczyła to osoba nadzorująca na ścianie wspinaczy (cieć) to dostałem opierdol, że mogłem zabić siebie i innych, że takie wspinanie jest niebezpieczne i że mnie wyrzuci ze ściany za takie wspinanie :-) tak na marginesie to wkurwił mnie strasznie. Zatem Adamie, czy do tego właśnie zmierzamy ? Wspinanie ma pozostać wspinaniem, a nie sztuką wpinania się w przeloty co pół metra. Mam tylko 14 ekspresów, niedługo się okaże, że będzie mi ich brakować na drogach 15metrowych.
Podsumowując, to że ringi są osadzone co np 2 metry a nie co metr, nie czyni wspinania na takiej drodze dwa razy bardziej niebezpiecznego, ani nawet jedynie "bardziej niebezpiecznego", wręcz przeciwnie, dłuższy lot może być bardziej miękki i niekontuzyjny niż krótki metrowy.
Wolę oddać bezdomnemu, niż dołożyć INWalidzie.