Krawądka Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Śledzę "Casusu Stefana" niemal od samego
> początku i mam wrażenie, że przeżywam małe
> deja vu. Widzę, że nasza, mała scena wydarzeń
> ma wiele wspólnego z tą większa, tylko, że
> polityczną.
Twój sposób widzenia świata też ma wiele wspólnego ze sceną polityczną - jest czarno-biały. Przyjmij do wiadomości, że Stefan w dużej mierze jest sam sobie winien. Nie jest on wzorem ugodowości, brak mu inteligencji emocjonalnej (EQ) - przynajmniej w porównaniu z IQ, a jego umiejętność zrażania do siebie ludzi jest tak wysoka, że nawet nie muszą go znać, by przeklinać jego imię.
Pezeta musiała mieć z nim ciężki orzech do zgryzienia, szczególnie na etapie zrywania współpracy. Przecież nie wystarczyło w uzasadnieniu napisać, że nie da się z nim dogadać - potrzebne były argumenty merytoryczne. A tych, niestety, zabrakło - stąd kuriozalne treści w dossier. Teraz Stefan może robić za męczennika a jego gnębiciele wyrastają na świętą inkwizycję, klikę, sąd skorupkowy, etc.
Wśród podsycanych animozji łatwo zapomnieć, jak blisko w gruncie rzeczy są obie zwaśnione strony, jak wiele je łączy. To też zupełnie jak w polityce - po obu stronach tacy sami patrioci, a między nimi rzeka gówna. Patrząc na tych, co stoją na przeciwnym brzegu, widzi się najpierw rzekę i jej opary, dopiero potem ludzi po drugiej stronie.
Ludzie, do jasnej ciasnej, szanujcie się nawzajem - jesteście Wspinaczami. :-)