Śledzę "Casusu Stefana" niemal od samego początku i mam wrażenie, że przeżywam małe deja vu. Widzę, że nasza, mała scena wydarzeń ma wiele wspólnego z tą większa, tylko, że polityczną. Każda ze stron przedstawia swoje argumenty i kontrargumenty na argumenty przeciwnika. Padają zaprzeczenia, mocne słowa a Ty bądź tutaj wspinaczu mały mądry. To co mogłoby być załatwione w kuluarach i na dżentelmeńskiej stopie jest załatwiane publicznie. Jednym słowem pranie brudów, a na dodatek nasza społeczność ma odegrać rolę sędziego lub co gorsza, być biernym obserwatorem rozprawiania się z ciemną stroną mocy po czym przyklaskać zwycięzcy i rozejść się do domu pamiętając by nie podskakiwać silniejszemu. Stefana mało kto nie zna. Jego dróg tym bardziej. Przysłużył się chłopak Nam wszystkim. I co z tego, że jego drogi są specyficzne ze względu na wyceną i czasami obicie. To nie jest przecież powód by tak go potraktować. Drogi Grześka Rettingera też są specyficzne jak dla mnie z podobnych powodów co w/w. Nienawidzę ich a zarazem lubię. Do dróg każdego autora można się przyczepić. Komu drogi danego autora nie odpowiadają to niech się na nich nie wspina. Są inne. Panowie biorący udział w tym przedstawieniu z ramienia PZA powinni się wstydzić, bo jak to napisał wyżej kolega - ŻENADA. Panowie przedstawcie konkrety, dowody. W zamieszczonych przez Was załącznikach ukazaliście się jako nierzetelna i stronnicza grupa. Nie pogrążajcie się. A Tobie Stefan można tylko pogratulować determinacji i chęci walki o swoje. Wiedz, że stoi za Tobą duża grupa zwolenników w tym sporze. Trzymaj się i nie daj się.