Hm, w takim razie mój argument z lotem nie do końca działa - nie przyjrzałem się na tyle dobrze, żeby zauważyć nowego ringa. Niemniej głaz straszy...
Co do estetyki - wyobrażałem sobie, że to po prostu tak zostanie (nieoczyszczone) - znów mój błąd.
Natomiast co do "litości" trochę bym się sprzeczał - jesienią spod nogi wypadł mi pokaźny kamol. Ponieważ jednak tamtą "warstwę" wykorzystywało się jedynie w charakterze stopni (ręce kładło się od razu na krawądkach), nie przejąłem się tym zbytnio. Ale teraz już wypada się po tym wspinać ;-).
Podsumowując - już się nie czepiam i z niecierpliwością czekam na zakończenie prac. Nie omieszkam przy najbliższej okazji się wstawić (o ile nadrobię straty w formie).