Twój przepis zapewne daje pyszne rezultaty jednak dostrzegam pewne wady: wkład pracy+koszt surowców+kłopotliwość w transporcie ( lepkość właściwa domowym wyrobom cukierniczym ) daja ostecznie rezultat o wiekszej cenie niż przeymysłowo produkowane żarcie energetyczne. Osobiście preferuje produkty Aptonia [
www.aptonia.com] Batoniki te są dostępne w decathlonie osobno pakowane a 6 szt. w paczce i cenie cos okolo 6 pln za paczkę. Od kilku lat uzywam tych batonów zbozowo-owocowych jako szturm-żarcia i moim zdaniem:
1. są lepsze od klasycznych power bar-ów i power gel-i , które wymagaja sporej ilości wody jako popitki po konsumpcji, pb i pg są raczej ohydne w smaku, pb konsystencją przypominają zleżałą "krówkę" ( uwaga na plomby) nafaszerowaną witaminami z grupy B podczas gdy batoniki aptonia przyjemnie się chrupie bez wrażenia zalepiania się.
2. są mocno kaloryczne, a kalorie uwalniaja się odpowiednio wolno lub natychmiastowo w zależności od wlaściwości zastosowanego batonika
3. są lekkie - na całodniowy wspin zadowalam się 3 batonikami latem i 6+ zimą odpowiednio 60 i 120+ gram - oczywiście będąc już po solidnym śniadaniu
4. każdy batonik jest osobno pakowany, a po rozpakowaniu nie lepi sie do rąk i ubrań ( równiez opakowanie nie jest lepkie - można śmiało wrzucic paierki luzem do plecaka bez troski o upaskudzenie ubran i sprzętu )
Co do pytania Selera. Kilka dni na liofilizatach nikogo jeszcze nie zabił. Owszem od 20 dnia żarcia lio mam ich serdecznie dosyć, Jednak za sprawą przypraw i liofilizowanego szczypiorku, natki pietruszki itd można znieść ten eksperyment kulinarny - i tak jest lepiej niż na mielonce, paprykarzu szczecińskim i zupach w proszku.