Zakładając konieczność spędzenia powiedzmy siedmiu dni w górach, zimą, bez dostępu do schronisk z obsługą i tym podobnych luksusów i koniecznością wspinania się z całym majdanem w trudnościach do, powiedzmy, solidnego D+
- liofilizaty niby ok, ale wymagają sporej ilości wody i długiego gotowania, co pociąga konieczność zabierania dodatkowych butelek z benzyną no i smakują jak gówno a i wartość odżywcza jest chyba taka sobie...
- może porcje wojskowe?
- może dwa kilo kabanosów i kilkanaście powerbarów?
generalnie ma być lekko, mało pojemnościowo, odżywczo i smacznie...
dawajcie propozycje