Nie przeceniajmy atestów. Zarówno "nieatestowany materiał"
można wykorzystać tak, że się daje powiesić traktor,
jak i "atestowany materiał" da się osadzić źle i nieodpowiedzialnie.
Wiedza i staranność ekipera jest niezastąpiona, ale nie da się jej
w żaden sposób atestować. Numerek i papierek nie gwarantuje przecież,
że dany ekiper nie zejdzie na psy (notabene, czyj to pies uczestniczył
w ostatnim kursie ekiperskim?).
Nie twierdzę, że to źle - twierdzę jedynie, że atesty niewiele znaczą
wobec czynników "niebiurokratyzowalnych".
Dzięki nauce wylatujemy w kosmos,
dzięki religii wlatujemy w budynki.