Re: Czy to był projekt, który miał się nazywać...

Qbab, troche przesadzasz z tym parciem na wynik.
Większość ekstrem ma to do siebie,ze musi być bardzo dobrze obita,co by nie robić wpinek z miejsc, w których by to podnosiło trudność. W dużych przewisach mają to do siebie,że z reguły dochodzi się do nich na wysokość bioder i tylko pyka się linę.Nie ma sytuacji z dróg łatwych gdzie można dać do pasa z klameczki i cofnąć się. Tak jak już pisano wcześniej nie widzę specjalnie możliwości ściągnięcia ekspresów po nieudanej próbie.Po prostu było to by zbyt dużo jebania.
Będąc purystą należałoby zapewne robić każdą wpinkę na drodze.Co np na realization bądź innej ekstremie byłoby niemożliwe,ponieważ część przelotów służy do przehaczenia drogi.
W 100% zgadzam się z JT, asekuracja to nie sposób by drogę poprowadzić tylko by móc dany kawałek przejśc w sposób bezpieczny.
"Dal mnie oszustwo pozostanie oszustwem."jakie oszustwo? O oszustwie mówimy gdy ktoś mówi,że poprowadził drogę,a tak nie było. W światowym wspinie sportowym już dawno nie ma rozróznienia między rp, a pp. Myślisz,że ŚP. Wolfgang prowadził Actiona wieszając ekspresy??

Pozdrawiam i Życzę przyjemności ze wspinu i walki ze skała,a nie żelastwem
Majkel