Warto dokładnie wczytać sie w zapisy drobnym druczkiem. Znajomy wykupił polisę (chyba w hestii) na wyjazd w Alpy obejmującą sporty ekstremalne w tym wspinanie wysokogórskie i akcję ratunkową z użyciem helikoptera. Akcja taka rzeczywiście miała miejsce, chłopaki musieli wezwać pomoc po totalnym załamaniu pogody, śmigło zabrało ich ze ściany. Mój kumpel miał pecha polegającego na tym.... że nic mu sie nie stało. W umowie był zapis o pokryciu kosztów akcji ale tylko w przypadku kontuzji czy uszkodzenia ciała. W tym przypadku ratując swój tyłek, mając ubezpieczenie i tak trzeba było płacić za helikopter.