Co Ty lewy Wojtku jesteś? Już myślałem, że jakiś inteligentny podtekst przegapiłem, a Ty mi piszesz: "OK, podaję rozwiązanie: SPOSÓB ASEKURACJI NIE MA NIC WSPÓLNEGO Z NAZWĄ TECHNIKI ZJAZDU!"
Toż przecież ja twierdzę, że powienien mieć. Czy ma - niech się wypowiedzą inni doświadczeni koledzy. Podkreślam: mówimy tutaj o SEMANTYCE.
Owszem: przyznaję, że są jeszcze inne opisane przez Ciebie możliwości asekuracji, ale to nie jest AUTOASEKURACJA. I są to rzeczy dosyć oczywiste nawet dla laika. Natomiast rozróżnienie rep nad/rep pod jest niebanalne i nalezy uczulić kursantów czy uczniów na to, jaka jest tutaj różnica (wisimy na repie, wisimy na przyrządzie).
Tak więc spokojnie można nazwać opisane przez Ciebie sposoby asekuracji asekuracją przez partnera. I tyle. I odpowiednio: zjazd z asekuracją przez partnera (od góry, od dołu - można nawet analogicznie do sytuacji z repem).
By uzmysłowić Ci lepiej absurd Twojej propozycji nazewnictwa zapytam Cię, jaki to problem każe Ci inaczej nazywać wpięcie przyrządu w łącznik i za pomocą taśmy??? Jest to wydumana potrzeba.
Rekapitulując, chcę Ci uświadomić, że nie bronię tezy, że asekuracja i zjazd są ze sobą koniecznie związane. Ten pogląd to Twoja projekcja na temat moich poglądów i nic więcej.
Moja teza jest zgoła inna: nazwa "wysoki" i "niski" przyrząd jest intuicyjna i świetnie opisuje DWA SPOSOBY AUTOASEKURACJI W ZJEŹDZIE.
Paniał?
A Polonez Borewicza... nie Borusewicza... na litość boską!