Re: a skąd to wszystko...

Szalony Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Jasiek zgłosiłby je własną gębą albo nam osobiscie albo przy Publice posługujacej się etyką profesjonalną
> (czyli przy Publice łojanckiej na odpowiednich forach, w odpowiednich mediach)...
Oczywiście, jeśliby wywiad był "falsyfikatem", to pełna zgoda, że zasługuje na potępienie.
Jednak z dotychczasowych argumentów nic nie wskazuje na słuszność tak poważnego oskarżenia.

> Publicznosci ktora nie jest wyposazona w kryteria oceny akcji TBM-ani taternickiego rzemiosła wogóle....
> "Tatry" to przecież periodyk adresowany do "miłosników Tatr"-niekoniecznie zaś do osób dla
> których stanowią one element profesji (wspinaczkowej...).
Widzę, że Łojanci wyraźnie rezerwują sobie wyłączne prawo do wypowiadania się na tematy wspinaczkowe.
Nie jest to takie oczywiste - nie trzeba przecież być wybitnym, ani profesjonalnym footbolistą, żeby
wypowiadać się na temat gry piłkarzy, regulaminów FIFA itp. Dziennikarze sportowi też sami sportowacami
profesjonalnymi nie są.
IMHO taka atmosfera hermetyczności jest niepotrzebna i nimbu nikomu nie dodaje, a wręcz przeciwnie.

> Dodatkowo-bez ogródek uderza w nutę osobistej niechęci-dezawuujac nie tyle etykę
> profesjonalną co ogólnoludzka niemiłych sobie osób....
Nie mam personalnych związków z żadną ze stron tego konfliktu, ale naprawdę nie doszukałem się powodów
do obrazy, czy nawet do zdenerwowania. Nawet jak ktoś krytykuje nie mając racji, to nie jest tragedia, ani powód
do obrazy. Zresztą czytanie tekstów-laurek byłoby dla czytelnika trudne do zniesienia.
Akcja TBM została ustalona, zaakceptowana przez kilka stron i w moim odczuciu ten artykuł (jeśli to o niego chodzi)
nie jest nawet w stosunku do tej akcji napastliwy. Po prostu ktoś może czuć nostalgię za czasami bez spitów,
albo wręcz inną opinię. Nikt się tam nie domagał likwidacji spitów, albo "karania sprawców".
A "publiczność" interesująca się Tatrami - na różne sposoby - lubi wiedzieć co się dzieje i poznać różne opinie, także
takie, które można uznać za egzotyczne, albo staroświeckie.
Nie da się ukryć, że w tym środowisku ciągle są jakieś "straszliwe napięcia", od czasu do czasu kończące się nawet na sali sądowej. Może przydałoby sie więcej humoru zamiast honoru...? Co by to było, gdyby np. ktoś doszukał się podobieństwa do realnych osób w rysunkach Ivana Bajo - chyba nie kończąca się seria śmiertelnych pojedynków...
:)