Re: Pani Beato, wiadoma....

za to Beata Słama jest wyrafinowaną intelektualistką, do tego wybitnym wspinaczem, który ocenia trudności psychiczne dróg na Mnichu jako "śmieszne", bo przecież, jak wiadomo, przeszła je w komplecie zarówno przed jak i po re-ekipowaniu. Ocenia, że ludzi z akcji TBM "opuściła odwaga i wyczucie gór", ponieważ wykonali jakąś pracę dla całego środowiska. Dla Beaty Słamy jest to wyłącznie w celu "stania się za wszelką cenę popularnym wśród młodego pokolenia". Co z tego, że jest to realizacja Porozumienia, przestrzeganego przez wszystkich wspinaczy? Prace na Mnichu to dla Beaty Słamy spowodowanie, że "Tatry zostały odarte i zmienione" - nieważne, że dokładnie w wyniku Porozumienia uratowano od ospitowania Kazalnicę i inne góry, że nie przybyły na Kazalnicy żadne nowe ospitowane drogi i nawet nie ma już takich planów. Nieważne, że nie będą ospitowane drogi istniejące, jak było to poważnie rozważane. Lepiej napisać, że kolega Paszczak (nb wypraszam sobie Pani Beato taka formę - nie jestem pani kolegą, nie koleguję się z ludźmi Pani pokroju) zmienił swoje poglady, ponieważ przekracza wyobraźnię Pani Słamy, że POROZUMIENIE wymaga KOMPROMISU. To trudne słowo, proszę sprawdzić w dobrym słowniku. A tak na marginesie zapraszam Panią Słamę do wspięcie się którąkolwiek z moich prawie 30 dróg w Tatrach (jedna jest nawet na Mnichu - Zezwolenie na Wiercenie) - będzie miała okazję przekonać się, czy i jak ewoluowały zarówno moje poglądy, jak i odwaga. Będę jej dopingował przy próbach oderwania swoich szacownych czterech liter choćby od poziomu gleby.

I na koniec najmocniejszy kawałek:
w rzekomo "etycznym" dodatku o linie, w rozdziale o kłamstwie (no cóż, mało kto wie więcej na ten temat niż pani Słama) pisze: "wyprawy w góry wysokie dają KłAMCY (moje podkreślenie) spore pole do popisu - "ogólnie ciężki teren" i nietypowe sytuacje stwarzaja pole do nadużyć i bywa, że w razie wypadku klient nagle zmienia się w partnera, a wyjazd klubowy, na którym doszło do katastrofy, niepostrzeżenie staje się towarzyską wycieczką".

Czujesz, do czego pije pani Słama, drogi JKCH, który lubisz czytać jej teksty? Była tylko jedna katastrofa na klubowym obozie w ostatnich kilkunastu latach - śmierć Janusza na Freneyu. Jaką trzeba być miernotą i moralnym zerem, żeby wyciągać taka sprawę dla dowalenia komuś w prywatnym celu. Pani Beata Słama swoim zwyczajem łże jak wiadomo co - gdyż nikt nigdy i nigdzie nie twierdził, że był to "towarzyski wyjazd", a śmierć Janusza była dla nas wszystkich straszliwa stratą, zaś pamięć o Nim jest z nami ciągle. Nie pozwolę, aby indywiduum w rodzaju B. Słamy wycierało sobie Jego pamięcią gębę.