seler Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Kominiarzu,
> to jak to jest? nie sadzisz ze nalezałoby na
> wszelki wypadek powbijac spity wzdłuż ścieżki,
> wiesz, jak ktoś nie będzie chciał to się nie
> będzie wpinał...
> Cosik niekonsekwentnyś, walczysz o swoje prawo do
> niepotłuczenia rzyci na drogach trad a odbierasz
> komuś możliwość zabezpieczenia się od ryzyka
> NIEŚWIADOMEGO wpie....lenia się w dziursko?
Przecież nikomu niczego nie odbieram.
Jak ktoś to wejście okratuje, nie będę protestował.
Niemniej, jestem przeciwnikiem takiego sposobu
myślenia: "instytucja powinna zapobiegać"
i idących za tym pretensji, że coś jest niebezpieczne.
Zupełnie serio dostrzegam groźbę, że różne instytucje
mogą ogradzać wszystko i wszędzie, jeśli się tylko
dorwą do funduszy.
Wiele widziałem urwisk oszpeconych płotami / barierkami.
Bez tych płotów z każdego dałoby się spaść, nawet
nieświadomie - choćby idąc po ciemku. Z płotami jest
to trudniejsze. Nie mam zatem pretensji do osób
(również prawnych) które takie płoty stawiają
choćby w miejscach leżących blisko osiedli,
widać uznały, że jest realna groźba.
Ale mam coś przeciwko takiemu sposobowi
myślenia: "widziałem w ziemi dziurę - ogródźcie ją".
No i nie wiem jak to jest z tą ścieżką wokół żabiej -
ktoś ją wydeptał przez otwór jaskini??
Czy to grotołazi ją wydeptali, a nieświadomi
turyści postanowili zacząć tamtędy chodzić
i jeździć rowerami??
> Czy jeżeli twoje dziecko wypuściłoby się przodem
> po takiej ścieżce i wpadło do dziury bo jakiemuś
> kretynowi nie chciało się jej zabezpieczyć (mówimy
> o dziurze NA ścieżce) to użyłbyś tych samych
> argumentów co teraz?
Jeśli moje dziecko zeżarłoby w parku lub lesie
muchomora sromotnikowego nie miałbym pretensji
do nikogo (chociaż istnieje możliwość wyplenienia
tego grzyba na zawsze).
Jeśli w Bieszczadach moje dziecko zabawiałoby
się ze żmiją zygzakowatą, nie wszczynałbym
awantury o zniesienie prawnej ochrony tego
gada.
I tak dalej.
To samo dotyczy dziury w ziemi znajdującej
się na terenie pełnym skałek, urwisk i jaskiń,
o którym każdy dorosły wie, że do bezpiecznych
nie należy.
Głupotą byłoby wytyczanie przez taką nieoznakowaną
dziurę szlaku turystycznego.
Gdyby ktoś to zrobił, można by go nazwać kretynem.
Ale nazywanie kretynami wszystkich, którzy nie
okratowali dziury, choć mieli takie możliwości
(i "legitymację") uważam za przesadę.